niedziela, 7 września 2014

Rozdział 11

- Plaża?- spytał Malik. 
- Jestem za- powiedział Payne. 
- My też- przytaknęli Lou z Hazzą. Konwersacja trwała dalej. W pewnym momencie odezwał się loczek. 
- Ja już pasuje - odsunął talerz z trzema kawałkami na środek stołu. To samo zrobił Tomlinson. Później Zayn i Liam. Ja z blondynem nie przerywałam jedzenia. Opróżniliśmy talerze i ogarnęliśmy,że reszta nam się przygląda. 
- Ja się pytam gdzie wy to wszystko mieścicie- odezwał się pasiasty. 
- W brzuchu - odpowiedzieliśmy chórem. 
- Jesz to- spytał się Niall mulata. 
- Nie, ale chodźmy, bo nie mogę patrzeć na jedzenie - powiedział odsuwając pizzę jak najdalej od niego.
- Nie to nie. Idę po pizzę na wynos - wstał i ruszył w stronę kasy.
- Mogę prosić o kawę mrożoną? - w ostatniej chwili złapałam go za rękę. 
- Się robi madame -  uśmiechnął się i zniknął w tłumie. Po kwadransie wrócił blondyn z pudełkiem i kubkiem. Zabrałam go i ruszyliśmy do wyjścia przed, którym czekało już na nas auto. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy do hotelu. Droga nie trwała długo i po 10 minutach byliśmy w holu. Zabraliśmy klucze i rozeszliśmy się po pokojach. Przygotowałam ciuchy i udałam się pod prysznic. Ściągnęłam poprzednie ubrania i wślizgnęłam się pod strumień ciepłej wody. Sięgnęłam po waniliowy balsam do ciała. Wyszłam na puchowy dywanik znajdujący się na podłodze i osuszyłam się ręcznikiem. Włączyłam suszarkę i zajęłam się włosami, które postanowiłam zostawić rozpuszczone. Oczy musnęłam wodoodporną maskarą. Ubrałam to
co sobie przygotowałam i opuściłam pomieszczenie. Zabrałam torbę i spakowałam do niej potrzebne rzeczy na plażę. Wzięłam telefon i klucze do ręki po czym wyszłam z pokoju. Zakluczyłam drzwi i udałam się do recepcji. Spotkałam po drodze Niall'a.
- Idę do sklepu chcesz coś? - spytał.
- Wiesz co przejdę się z Tobą - uśmiechnęłam się do niego i razem opuściliśmy hotel. Udaliśmy się do pierwszego lepszego sklepu ze słodyczami. Blondynek powybierał różnorodne słodkości.
- Jutro siłownia gwarantowana - zaśmiałam się. On tylko spuścił głowę po czym wrócił do wykonywanej wcześniej czynności. 
- Mam pytanie. Czy Ty robisz jakieś zapasy? - spojrzałam na niego.
- Mniej więcej. To jest na nasz lot- powiedział. Podeszliśmy do kasy. 
- O wiedzę, że masz dużą torbę - zaczął śmiesznie poruszać brwiami. Wiedziałam co miał na myśli, więc otworzyłam ją. Chłopak zaczął do niej pakować swoje zakupy. Poszliśmy jeszcze do Starbucksa i zamówiliśmy coś dla każdego. Ja wybrałam Iced Green Tea Latte, a Horan wybrał Mango Passionfruit Blended Juice. Niebieskooki wybierał dla reszty to co lubią. Odchodząc od kasy telefon Niallera zaczął dzwonić. Włączył głośno mówiący.
- Gdzie wy do cholery jesteście? - powiedział rozzłoszczony Malik.
- W Starbucksie - odpowiedziałam spokojnie.
- Co wy tam kurwa tak długo robicie? - krzyknął.
- Przyszliśmy po picie - zdziwiłam się jego reakcją.
- Nie ma was godzinę - mulat ochłonął.
- Zaraz będziemy - rozłączyliśmy się i natychmiast opuściliśmy lokal. Biegiem udaliśmy się do hotelu. Lou i Hazza siedzieli na podłodze i debatowali na jakiś temat. Liam czytał broszurki leżące na stoliku, a Zayn chodził tam i z powrotem.
- Nareszcie - powiedział. Reszta zwróciła wzrok w naszą stronę.
- Idziemy na plaże - krzyknął Tommo. Daliśmy każdemu po napoju i wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy śmiejąc się i żartując. W pewnej chwili poczułam jak moja i Zayn'a ręka dotykały się. Przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam się na niego, a on posłał w moja stronę ten swój piękny uśmiech. Zarumieniłam się. W końcu doszliśmy na miejsce. Rozłożyliśmy się na odludziu. Zostawiliśmy swoje rzeczy i wbiegliśmy do wody. Topiliśmy się nawzajem. Zachowywaliśmy się jak jakieś dzieci. Po chwili Niall wyszedł na brzeg.
- Gdzie idziesz? - krzyknęłam zasmucona.
- Na lody - odwrócił się do nas - idziecie też? - zdecydowaliśmy, że czemu nie. Osuszyliśmy się trochę i poszliśmy do budki z lodami. Podeszliśmy do niej jednak mój wzrok przykuł sorbet.
Musiałam go kupić. Chłopcy zostali przy kolorowych lodach. Otrzymaliśmy swoje zamówienia i postanowiliśmy wrócić na miejsce. Jednak jakaś fanka musiała nas zauważyć i zacząć piszczeć co zwróciło uwagę wszystkich. Natychmiast zaczęliśmy biec. Przemierzaliśmy nieznane nam uliczki. Po jakiś 15 minutach zgubiliśmy je i na nasze szczęście dotarliśmy znowu na plaże.
- No i teraz wiem gdzie jesteśmy - powiedział dumny z siebie Hazza.
- A mi jakaś fanka zabrała mi loda - dodał zasmucony Malik.
- Biedny. Podzielę się z Tobą - poklepałam go po ramieniu i wystawiłam słomkę w jego stronę. On jedynie pokiwał uśmiechnięty głową i wziął ją do ust.
- Już nie żałuję, że ktoś ukradł mi loda. To jest lepsze - oblizał swoje usta. Zrobił to tak uwodzicielsko, że mimowolnie przygryzłam dolną wargę. Po zjedzeniu i wypiciu naszych smakołyków ponownie wróciliśmy do wody. Usłyszałam dzwonek czyjegoś telefonu. Natychmiast w stronę plaży ruszył Payne. Rozmawiał przez chwile i wrócił.
- Musimy się zbierać - powiedział z brzegu. Wykonaliśmy jego polecenie.
- Tu jest tak pięknie -  posmutniałam.
- Wrócimy tu zobaczysz, a jak nie to sam Cię tu zabiorę - wszeptał. Nim się zobaczyliśmy zostaliśmy sami. Objął mnie w talii i podziwialiśmy widok oceanu.
- Pragnę tylko budzić się obok ciebie, patrzeć na ciebie godzinami, i mieć cię przy sobie dniami i nocami. Niczego tak bardzo nie pragnę... Moim jedynym marzeniem, jest być twoim marzeniem... Ja.... ja kocham Cię - powiedział. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Czy ja też go kocham? Co powinnam mu powiedzieć?

1 komentarz:

  1. Oni muszą być razem <3 Rozdział świetny czekam na next :) /Julia

    OdpowiedzUsuń