piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 23

Straciłam wszystko. Miłość mojego życia, Zayn'a. Jedyną siostrę, Perrie. I dziecko. Ostatnią bliską osobą jaka mi została to Niall. Stałam przed szpitalem i czekałam na niego. Padał z nieba biały puch. Po dwóch tygodniach mogłam dostarczyć moim płucom świeżego powietrza. Oparłam się o mur i włożyłam słuchawki do uszu. Było mi zimno, więc schowałam ręce do kieszeni ciepluśkiej kurtki. Dziękuję bogu, że właśnie tą kurtkę przywiózł mi blondyn, bo inaczej zamarzłabym tutaj. Nie mógł być po mnie wcześniej gdyż mieli dzisiaj spotkanie w studiu. Tęsknię za chłopakami. Postanowiłam, że dzisiaj ich odwiedzę. Zayn będzie na koncercie u dziewczyn i zadeklarował, że nie mają na niego czekać, bo nie wróci na noc, więc się z nim nie spotkam. Patrzyłam na swoje buty gdy dotarło do mnie, że właśnie leci moja najukochańsza piosenka, a mianowicie ' Little Things '. Zakochałam się w zwrotce blondyna. Dzięki pobytowi w szpitalu znam na pamięć każde słowo wyśpiewane przez niego. Na samą myśl o tym na moich ustach pojawił się uśmiech co nie zdarzało się zbyt często od wypadku. Poczułam na moim zarumienionym od zimna policzku czyjeś delikatne usta. Uwielbiam jak to robi.
- Przepraszam, że tak długo musiałaś na mnie czekać - powiedział wyjmując moje słuchawki. Przysunęłam wargi do jego ucha i wyszeptałam to co miałam za chwilę usłyszeć wyśpiewane przez niego.
- I love you. Ohh- spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Zaśmiałam się i włożyłam jedną ze słuchawek do jego ucha po czym włączyłam zatrzymaną muzykę. Nie powiedział nic tylko mnie delikatnie przytulił.
- Chodź, bo nie chcę żebyś się przeziębiła - złapał za torbę i zaprowadził mnie do samochodu. Irlandczyk włączył silnik, a ja ogrzewanie. Oparłam głowę o zagłówek. Niall zatrzymał się na czerwonym świetle i zaczął stukać palcami o kierownice. Znałam ten rytm. Zaczęłam nucić naszą piosenkę. Niall uśmiechnął się pod nosem. Śpiewałam dalej przyglądając się szczęśliwym ludziom w świątecznej atmosferze. Po moim różowym policzku spłynęła samotna łza. Poczułam jego dłoń na moim udzie.
- Co jest? - spojrzał na mnie po czym na drogę.
- Wszyscy spędzają święta z rodziną, a ja zostanę sama - pociągnęłam nosem. Zaczął rysować nie znajome kształty na mojej nodze. Po chwili ujrzałam dobrze znany mi dom. Ucieszyłam się na jego widok. Opuściliśmy samochód i udaliśmy się do środka. Rozebraliśmy się i weszliśmy do salonu.
- Horan gdzieś ty był. Mogłeś uprzedzić, że znikasz - powiedział wzdychając Payne nie odrywając wzroku od gry, w którą grali. Na kanapie leżał Harold z konsolą w rękach z głową na kolanach Tommo, który bawił się jego lokami, a fotel zajmował Li również z konsolą w rękach. Schowałam się blondynem. Wszędzie były puste pudełka po pizzy, puszki po napojach różnego rodzaju.
- Mówiłem wam żebyście posprzątali ten cholerny bałagan - podniósł ton zwracając na siebie uwagę reszty. Zignorowali go i znów zaczęli grę. Szturchnęłam go w bok, bo jestem pewna, że miał swój wkład w to w jakim stanie jest dom. Przejechał swoimi plecami po moim nosie co wywołało u mnie ciche kichnięcie.
- Na zdrowie - rzucił Harry patrząc na grę. Po chwili usiadł prosto i zwrócił się w naszą stronę. Nialler założyli ręce na piersi.
- To nie byłeś ty prawda - niebieskooki skinął lekko głową.
- Zoella Miller - wstał uradowany.
- Harold Edward Styles - Niall odsunął się. Na policzkach  Hazzy pojawiły się jego dołeczki. Wszyscy trzej podeszli do mnie i z całych sił przytulili przez co syknęłam z bólu. Wcześniej połamane żebra nadal bolą. Natychmiast odsunęli się przepraszając.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś? Zobacz jak tu wygląda - zaczął histeryzować loczek.
- Mówiłem wam.  Tylko nikt mnie w tym domu nie słucha - zapowiada się poważna konwersacja, w której niekoniecznie chcę uczestniczyć.
- Co chcecie na obiad - wtrąciłam kierując się do kuchni. Byli tak bardzo pochłonięci dyskusją na temat kto kogo nie słucha, że nie słuchali mnie. Cóż wybór należy do mnie. Zapiekanka ze szpinakiem będzie odpowiednia.  Zabrałam się za jej przygotowanie słysząc z salonu głośne rozmowy.  Gdy danie było w piekarniku wzięłam torbę i poszłam na górę. Wyjęłam świeże ubrania. Postanowiłam wsiąść szybki odświeżający prysznic.  Chciałam użyć mojego ulubionego waniliowego balsamu do ciała jednak butelka była pusta. Zawinęłam się w ręcznik i zbiegałam na dół.
- Ekhem - chrząknęłam jednak gra była ważniejsza od mojej osoby.
- Przepraszam - powiedziałam głośniej.
- Ten ręcznik jest taki krótki, a ja nic pod nim nie mam - podeszłam bliżej kanapy. Po wypowiedzeniu moich słów wszyscy się odwrócili.
- Czy wy naprawdę myślicie tylko o jednym? Idioci - niedowierzałam w to.
- Kto zużył mój cały balsam? - spytałam machając pustym opakowaniem.
- Ja - odpowiedział niepewnie Liam.
- To dlatego jak brałeś prysznic to pachniało Zoe - klasnął w ręce Louis.
- Ty naprawdę nie masz nic pod tym ręcznikiem? - rzucił Harry.
- Mmm... Tak - powiedziałam niepewnie. Wszyscy lustrowali mnie z góry do dołu.
- Zazdroszczę Malikowi - westchnął Niall.
- Co? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Widział Cię nago - przygryzł dolną wargę.
- Zboczeńcy - syknęłam oblewając się rumieńcami. Natychmiast pobiegłam do góry zamykając się w łazience. Postanowiłam użyć pierwszego lepszego żelu pod prysznic jaki znalazłam w szafce. Związałam włosy w kucyk i gotowa zbiegałam do kuchni. Wyjęłam gotową zapiekankę z pieca i zaniosłam do jadalni. Wróciłam po talerze i sztućce oraz sok pomarańczowy.
- Brakowało mi tego - usłyszałam za sobą wzdychającego Niall'a - przejadłem się już pizzą - powiedział zniesmaczony.
- Masz racje stary. Nareszcie coś innego - poklepał go po ramieniu Lou.
- Czuję szpinak i Horana - zdziwił się.
- Zamknij się - wyszeptałam co zwróciło uwagę pozostałych domowników - użyłam pierwszej lepszego, ładnie pachnącego żelu pod prysznic - wzruszyłam ramionami nakładając sobie porcję zapiekanki. Wymienili się spojrzeniami.
- Jedzcie zanim wystygnie - pouczyłam ich.  Skinęli głowami i wręcz rzucili się na nie.
- Jak dzieci - wyszeptałam.
- Słyszeliśmy to - odpowiedzieli chórem. Spuściłam głowę i westchnęłam. Z kim ja żyję na tym świecie. Jedliśmy obiad gdy nagle po domu rozległ się dźwięk czyjegoś telefonu.
- To nie mój - powiedział podnosząc ręce w geście obronnym Tomlinson.
- Mój też nie - dodaliśmy razem z blondynem przez co spojrzeliśmy na siebie i roześmialiśmy się.
- Mój jest rozładowany - wskazał lżący obok telefon Payne.
- Mój jest wyciszony. Zoe - przeciągnął ostatnią samogłoskę.
- Harry - zrobiłam to samo co on.
- Zoe -
- Ohhh - kopnęłam w stół. Wściekła skierowałam się do salonu. Chwyciłam telefon loczka. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Gemmy. Uwielbiam ją. Zawsze gdy mamy okazję się spotkać nabijamy się z Harolda.
- Mówiłam Ci już jak bardzo wkurwiajacego masz brata? - spytałam ją na tyle głośno by on sam to usłyszała.
- Hej - oburzył się. Parsknęłyśmy śmiechem. Wróciłam do jadalni, zrobiłam telefon na głośnomówiący i odłożyłam go na stół.
- Co się stało siostra? - spytał z ustami pełnymi jedzenia Harry.
- Lecę dzisiaj do Londynu - oznajmiła.
- Jak miło - ucieszył się Lou.
- Masz dziewczynę debilu, a Gem jest Niall'a.
- Zaczyna się - Horan chwycił pusty talerz i wstał od stołu.
- Nie wnikam w szczegóły. Kiedy będziesz? - wtrąciłam się w kłótnie Harry'ego i Gemmy.
- A właśnie siedzę w taksówce. Za 10 minut będę - zadeklarowała po czym rozłączyła się. Pozbierałam brudne naczynia i zaniosłam do kuchni włączając od razu zmywarkę.
- Jadę do sklepu. Jedziesz ze mną - usłyszałam za sobą głos Liam'a.
- Pewnie - uśmiechnęłam się w jego stronę. Wytarłam ręce i przeszliśmy do holu się ubrać. Przybiegł Niall, wciągnął buty, chwycił kurtkę i zabrał kluczyki.
- Idę po auto - krzyknął wychodząc. Wymieniliśmy się spojrzeniami z Li i wzruszyliśmy ramionami. Założyłam czapkę i po raz ostatni przejrzałam się w lustrze wiszącym na ścianie. Usłyszałam jak Larry zbliża się do nas.
- Ewakuujmy się - wyszeptałam. Payne skinął głową z uśmieszkiem na twarzy po czym otworzył drzwi. Opuściliśmy go najciszej jak tylko mogliśmy.
- Kolejna kłótnia małżeńska - westchnęłam zapinając pas na tylnym siedzeniu. Brunet wyprzedził mnie i zajął miejsce z przodu.
- Nie chcesz wiedzieć co działo się pod twoją nieobecność - zaśmiał się Horan patrząc na mnie przez wsteczne lusterko.
- Po co tak w ogóle jedziemy do sklepu? - wtrąciłam się w ich rozmowę na temat jakiegoś meczu.
- Po alkohol - odpowiedzieli razem. W sumie to dawno nie dostawałam leków tylko trzymali mnie na obserwacji. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że wieczór będzie fantastycznie.
- Jesteśmy - ogłosił Irlandczyk. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do supermarketu. Ja byłam odpowiedzialna za przekąski, Niall alkohol, a Liam gdzieś zniknął. Wrzucałam do koszyka chipsy, żelki i pare innych. Wrzuciłam też coś na jutrzejszy obiad. Przez przypadek na kogoś wpadłam.
- Przepraszam - wymamrotałam. Chciałam odejść jednak zostałam złapana za nadgarstek.
- Zoe - usłyszałam czyjś znajomy, lekko drżący głos.
- Waliyha - uśmiechnęłam się i ją przytuliłam. Choć Malika nie chcę widzieć więcej na oczy to nie zamierzam zerwać kontaktu z jego siostrami, a zwłaszcza z Waliyha. Dobrze się dogadujemy.
- Dawno się nie widziałyśmy - odsunęłam się i sięgnęłam nie mam pojęcia dlaczego, ale po bitą śmietanę.
- Masz racje musimy to nadrobić - zaśmiała się. Przeszliśmy do następnej alejki.
- Wczoraj poznałam twoją siostrę - powiedziała nagle po chwili ciszy. Zamurowało mnie.
- Jak to moją siostrę - odwróciłam się do niej.
- Zaprosili nas na święta - powiedziała niepewnie. Zebrało mi się na płacz. Dlaczego oni mi to robią? Jak długo to trwa?
- Wszystko w porządku? - spytała kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Tak. Jest dobrze - skinęłam głową chwytając za opakowanie truskawek i paru innych rodzajów owoców.  Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. To jest śmieszne. Poczułam ręce wokół mojej talii.
- Boo -  odwróciłam się do blondyna.
- Po pierwsze nie przestraszyłeś mnie po drugie dlaczego znęcasz się nad moimi żebrami - westchnęłam.
- Część Waliyha - powiedział zamykając ją w szczelnym uścisku. Poczochrał ją i się odsunął.
- Czy wy? - spytała. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.
- On poprostu zrobił się nadopiekuńczy po wypadku - westchnęłam.
- Wy sobie pogadajcie, a ja pójdę poszukać Liam'a może gdzieś tu jest - oznajmił i zniknął za rogiem. Odwróciłam się i spojrzałam do wózka. Po tym co Niall wpakował do niego zapowiada się jutro niezły kac.
-Zdzwonimy się jeszcze. Pozdrów też mamę ode mnie i uściskaj Safaa'e - przytuliłam ją i rozeszłyśmy się w inne strony. Wzięłam jeszcze pare niezbędnych rzecz. Do moich uszu dobiegł dźwięk spadających pudełek. Odwróciłam się i ujrzałam Horana z telefonem w ręce.
- Kto normalny kurwa to tu postawił - próbował poukładać wszystko tak jak powinno stać. Na moich ustach zagościł uśmiech na widok tego, że on klęczy i nieudolnie próbuje naprawić to co zepsuł. Po paru minutach udało mu się. Wstał, otrzepał spodnie i odszedł jak gdyby nigdy nic.
- Nie ma ma co patrzeć. Chodź do kasy - wyszeptał do mojego ucha. Odeszliśmy, więc tak jak powiedział. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do samochodu.
- Znalazłeś go? - przerwałam ciszę.
- Kogo Liam'a? Nie, ale dzwoniłem do niego - włożył zakupy do bagażnika.
- I? - ciągnęłam dalej.
- Jest w McDonalds i zamawia jedzenie - dokończył wsiadając do samochodu.
- Zgaduję, że teraz po niego jedziemy - odwróciłam się do niego. Skinął głową i włożyłam kluczyk do stacyjki. Kilka minut później zatrzymaliśmy się na miejscu. Niebieskooki wysiadł i wszedł do budynku. Po chwili oboje wsiedli do samochodu z torbami z jedzeniem, a w mojej kieszeni zawibrował telefon.
- Naprawdę masz na dzwonek Rock me? - rzucił brunet. Przytaknęłam i przejechałam opuszkiem palca po ekranie.
- Błagam powiedz, że już wracacie - usłyszałam błagalnym ton Gemmy.
- Góra 5 minut i będziemy - zerknęłam na Niall'a, a on skinął twierdząco głową.
- Oni się obściskują na kanapie - westchnęła.
- Wiedziałam, że oni coś do siebie mają, ale nie sądziłam, że aż tak - zaśmiałam się.
- Mówiłem Ci, że Larry jest prawdziwy - oburzył się Li.
- Nie martw się zaraz będziemy - zapewniłam ją. Zaczęła mi opowiadać o tym co właśnie robią. Podałam telefon brunetowi, bo to właśnie on kazał mi tego słuchać jednak wolałam nie. To było obrzydliwe. Na szczęście wjechaliśmy do garażu. Szybko wyjęliśmy siatki z bagażnika i udaliśmy się do domu. Bezszelestnie otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Rozebraliśmy się, zostawiliśmy zakupy w holu, bo byliśmy zbyt ciekawscy by iść najpierw do kuchni. Na palcach udaliśmy się do salonu. Zastaliśmy Harry'ego siedzącego na kolanach Louis'a. Całowali się. To nie był zwykły pocałunek, ale namiętny pocałunek. Poczułam jak Horan napiera na mnie swoim ciałem by móc lepiej wszystko widzieć.
- Kurwa - powiedziałam cicho jednak na tyle głośno by zwrócić uwagę reszty. Hazza speszył się i pobiegł na górę.
- To ja może sprawdzić czy wszystko z nim dobrze - zaczął się jąkać Tommo po czym skierował się w stronę schodów.
- Pamiętajcie, że tutaj nadal jesteśmy. Nie bądźcie za głośno - krzyknął Liam.
- Wszystko zepsułaś - powiedział załamany blondyn. Chciałam coś powiedzieć, ale on chwycił za reklamówki i poszedł do kuchni.
- Przepraszam, ale to nie ja zostawiam resztki jedzenia w całym domu. Wybacz, ale idę ubrać nowe skarpetki - oburzyłam się.
- Ja w tym domu chyba zwariuję - powiedział załamanym głosem Payne. Nie odpowiedziałam. Wbiegłam po schodach na górę, zdejmując skarpetki.
- Hej Zoe spokojnie - spotkałam na drodze Lottie.
- Przepraszam. Chodź ze mną do pokoju. Muszę się przebrać i zmienić skarpetki, bo musiałam wdepnąć w cholerną pizze - przytuliłam się do niej. Skierowałyśmy się do mojej sypialni. Blondynka usiadła na łóżku.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś? - spytałam podchodząc do szafy.
- Przyleciałam z Gemmą -
- Po Louis'a - spytałam, ale w po części stwierdziłam.
- Tak. Dowiedziałam się dzisiaj, że mój brat jest gejem - zaśmiała się. Opadła plecami na pościel.
- Mam pomysł - odwróciłam się do niej.
- Co takiego? Mam nadzieję, że na tym nie stracę - przekręciła się na brzuch twarzą do mnie.
- Po prostu się dzisiaj upijmy - wzruszyłam ramionami.
- Czemu nie - spojrzałyśmy się na siebie i zaczęłyśmy się śmiać. Wzięłam ubrania i tanecznym krokiem udałam się do łazienki. Ubrałam szorty, bluzkę odkrywająca brzuch. Poprawiłam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Lottie siedziała za łóżku z telefonem w ręce.
- Idziemy na dół? - spytałam wciągając skarpetkę. Skinęła głową i wyszłyśmy z pokoju.
W salonie na stole były poukładane butelki kolorowego trunku.
- Gemma - krzyknęłam uradowana na widok farbowanej blondynki. Przytuliłyśmy się piszczac.
- Kobiety - wtrącił Harry wchodzący do salonu z hamburgerem w ręce. Pokręciłyśmy głowami i poszłam po coś do jedzenia. Na krześle siedział Nialler i zajadał cheeseburger, frytki popijając to piwem. Nie mam ochoty na takie jedzenie. Liam zna mnie na tyle dobrze, że w zamrażalniku na pewno znajdują się lody. Waniliowe. Chwyciłam łyżeczkę z szuflady i wskoczyłam na ladę. Siedzieliśmy w ciszy. Nie jakiejś niezręcznej. Po prostu nie potrzebowaliśmy rozmowy. Czułam jednak jego spojrzenie na swoim ciele.
- Idziecie do nas czy robicie tam coś nieprzyzwoitego? - krzyknął Lou na co Harold zaczął się śmiać. Spojrzeliśmy na siebie. Czułam jak moje policzki zaczynają mnie piec. Horan zauważył to, bo na jego usta wkradł się uśmiech. Wstał i podszedł do mnie. Wszedł pomiędzy moje nogi, a ręce oparł po obu moich stronach.
- Uwielbiam jak się rumienisz - wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha. Patrzył na mnie choćby chciał zapamiętać każdy jeden centymetr mojej twarzy. Oblizał swoje usta i złożył pocałunek na mojej szyi. Poczułam jak robi mi malinkę. Odsunął się zostawiając mnie samą w kuchni. Chwyciłam za paczkę chipsów i poszłam w jego ślady. Wszyscy siedzieli na podłodze i czekali właśnie na mnie. Zajęłam miejsce między Lottie, a Gemmą naprzeciwko Irlandczyka.
- O Boże masz malinkę - zasłoniła dłonią usta Lottie. Przez jej reakcje znowu się zarumieniłam. Niall przygryzł dolną wargę i się delikatnie uśmiechnął tak by nikt tego nie zobaczył. Zrobiło mi się ciepło i poczuwałam motylki w brzuchu sama do końca nie wiem dlaczego. Styles zarządził by opróżnić butelkę po to by można było zagrać w pierwszą grę. Mam wrażenie, że nie tylko o to mu chodzi, ale też o to żebyśmy byli wstawieni, a gra była ciekawsza. Dlatego też w szybkim tempie w kącie znalazła się też druga pusta butelka. Gemma jako, że najstarsza zakręciła pierwsza. Padło na Louis.
- Prawda czy wyzwanie - wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Prawda - odpowiedział bez namysłu.
- Jesteś gejem? - nie odpowiedział tylko zdjął koszulkę. Wypiliśmy po kolejce. Czułam jak alkohol zaczyna działać. Po kilku rundach większość z nas pozbyła się jakiejś części swojej garderoby. Lottie zakręciła i padło na mnie.
- Wyzwanie - powiedziałam zanim ktokolwiek mnie o to zapytał.
- Podejdź do Horana i całuj przez minutę - jako, że procenty znajdowały się w moim krwioobiegu wstałam i podeszłam do blondyna. Wiedział co się szykuje, więc na mój widok przejechał językiem po dolnej wardze. Usiadłam na nim tak, że nasze krocza się dotykały ( przez ubrania oczywiście). Spojrzałam w jego oczy. Źrenice były powiększone, ale po mimo dużej ilości alkoholu dalej miały w sobie ten błysk. Położyłam rękę na jego policzku i przysunęłam się najbliżej jak mogłam. Nasze klatki piersiowe stykały się z sobą. Nasze wargi złączyły się. Smakował alkoholem. Ten pocałunek był namiętny i pełen uczucia. Wplątałam swoje palce w jego włosy. Czułam, że to mu się podoba. Dosłownie poczułam go. Usłyszałam gwizdy ze strony chłopców. Zaplotłam nogi wokół jego pasa, a on złapał mnie wokół talii. Pocałunek pogłębiał się, nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Mogę nawet stwierdzić, że nie czułam tego tak bardzo z Malikiem. Dlaczego ja w ogóle o nim wyśle? Odsunęliśmy się od siebie gdy zaczynało brakować nam powietrza. Przygryzłam jego wargę.
- Sypialnie są na górze - wtrącił Payne. Niall wystawił w jego stronę środkowy palec.
- Trzymasz się - wyszeptał do mojego ucha. Skinęłam głową. Objął mnie mocniej po czym wstał. Złączyli ponownie nasze usta i zaczął iść w stronę schodów. Otworzył drzwi i trzasnął nimi gdy znajdowaliśmy się w środku po czym położyli mnie na łóżku. Pomimo tego iż jesteśmy szczerze mówiąc pijani on wciąż jest delikatny.



Pierwszy rozdział w tym roku! Skończyłam pisać go ostatniej nocy. Dodałabym go wcześniej niż dzisiaj wieczorem, ale kolega zaproponował lodowisko.
Spóźnione, ale cóż Szczęśliwego Nowego Roku i aby ten rok był lepszy od poprzedniego.
Blog będzie miał jeszcze z 2 rozdziały i epilog. Powstanie drugi blog, który będzie kontynuacją tego. Chyba, że nie mam tego robić?
Do zobaczenia.

1 komentarz: