sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 24

Obudziłam się następnego ranka. Czułam się wyspana i o dziwo nie odczuwałam kaca. Mało pamiętam z wczorajszego wieczoru, ale do końca życia zapamiętam tą noc. Niall jeszcze śpi. Jego klatka piersiowa, na której mam głowę unosi się równomiernie. Delikatnie wstałam tak by go nie zbudzić. Chwyciłam bieliznę z podłogi by na razie ją na siebie włożyć. Wyjęłam też z szafy blondyna bluzę z kapturem. Ucałowałam jego rumiany policzek, popatrzyłam jak słodko wygląda z potarganymi włosami i bezszelestnie wyszłam z pokoju. Zeszłam boso po schodach do kuchni. Zrobię tosty, ale nie takie normalne. Wycięłam z chleba tostowego środek foremkami do ciastek, które kiedyś kupiłam. W to miejsce na patelni wbiłam jajko. Usmażyłam też bekon. Wszyscy spali cóż im się będę dziwić jest siódma rano. Wstawiłam muffinki do piekarnika. Wycisnęłam sok z pomarańczy i moje śniadanie było gotowe. Przygotowałam sobie jeszcze kawę z bitą śmietaną oraz sałatkę z kupionych wczoraj owoców polane jogurtem i miodem. Zabrałam wszystko i poszłam na górę. Weszłam do sypialni Horana. Odstawiłam tackę na stolik po czym wdrapałam się na łóżko. Usiadłam na nim, moje nogi znajdowały się po obu jego stronach. Poczochrałam jego włosy i nachyliłam się by złożyć pocałunek na jego ustach. Odwzajemnił go i nagle objął moją talię przez co teraz to ja znajdowałam się na dole.
- Dzień dobry - powiedział zachrypniętym głosem, uśmiechając się między pocałunkami.
- Zrobiłam śniadanie - uwolniłam się z jego  uścisku. Wzięłam tacę i położyłam na jego kolanach. Miał na sobie już dresy. Wzięłam swoją kawę i usiadłam obok niego.
- To jest najlepsze co mnie kiedykolwiek spotkało. No oprócz spotkania cię pierwszy raz w salonie i wczorajszej nocy - założył palec w śmietanie po czym dotknął mojego nosa. Nachylił się i pocałował go zlizując śmietanę.
- Jakie plany na dziś? - spytałam sięgając po miskę z sałatką.
- Muszę coś załatwić  i nie mam zamiaru ruszać się dzisiaj z domu - włożył do ust kolejny kawałek tosta.
- Ja planuję spotkać się dzisiaj z Waliyha - wstałam i odłożyłam puste naczynie na stolik.
- Ja zrobiłam śniadanie, ty posprzątaj - cmoknęłam w jego stronę. Miałam chwycić za klamkę, ale jego duże dłonie znalazły się na mojej talii. Przyciągnął mnie do siebie. Przesunął moje włosy na jedna stronę robiąc sobie miejsce.
- Wyglądasz nieziemskiego w mojej bluzie. Brał bym Cie tu i teraz - wyszeptał wprost do mojego ucha wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Nie odpuścił sobie zrobienia malinki. Choć mi się to podobało, wyrwałam się z jego uścisku. Usłyszałam tylko za sobą jęk niezadowolenia. Udałam się do mojej sypialni. Weszłam do środka jednak pokój nie był pusty. Lottie i Gem siedziały na łóżku z wodą w ręce i moim rysownikiem. Uśmiechnęłam się do nich idąc do szafy. Czekaj wróć. Co one mają w rękach? Zawróciłam, chwyciłam kartki po czym wrzuciłam je do szafki.
- Dlaczego je schowałaś są śliczne - oburzyła się Gemma.
- Nie wcale nie są - zaprzeczyłam wyjmując z mojej garderoby onesie w barwach Wielkiej Brytanii, świeżą bieliznę i czerwony top. Zostawiłam je same zamykając się w łazience. Ściągnęłam z siebie bluzę blondyna i weszłam pod prysznic. Letnia woda otuliła moje ciało. Na szczęście kupiłam wczoraj żel i balsam do pod prysznic. Niall wybrał czekoladowy zapach. Po półgodzinnym relaksie wyłączyłam wodę i zawinęłam się w ręcznik. Osuszyłam się po czym ubrałam w wybrane ubrania. Wyszłam z pomieszczenia poprawiając włosy. Nikogo nie było. Spojrzałam do szuflady. No tak mogłam się tego spodziewać. Zbiegłam na dół i ujrzałam salon cały w rysunkach. Na stole stało kilka szklanek wody z musującą tabletką. 
- To jest Niall - oparłam się o ścianę przyglądając się ich rozmowie. Lou wyjął z rąk Lottie kartkę, o której mówiła.
- Tu jestem ja - odezwał się Harold.
- Tak właściwie gdzie jest Niall - spytał Liam.
- Spytał czy może pożyczyć laptop, bo jego nie chce działać, więc pewnie siedzi w pokoju - wzruszył ramionami Louis.
- Gdzie to jest? - odezwała się Gem.
- Zdaje mi się, że to park przed szpitalem - chwycił kartkę Li.
- Te wszystkie rysunki są niesamowite - westchnęła Lottie.
- Mam ich więcej - wtrąciłam - dlaczego grzebienie w moich rzeczach? - usiadłam na wolnym fotelu.
- Twoje łóżku jest małe jak na dwie pijane dziewczyny. Znalazłam ten zeszyt pod łóżkiem - Gemma spojrzała na Lottie, a ta skinęła głową.
- Zróbcie trochę miejsca dla mnie - nie wiem skąd w salonie zjawił się blondyn. Miał na sobie szare dresy i białą koszulkę, a na głowie tyłem do przodu snapback. Nikt go nie posłuchał tylko dalej wgapiali się w rysunki. Spojrzałam na niego,  a on chytrze się uśmiechnął. Podszedł bliżej. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi, więc po prostu wstałam. On zajął moje miejsce po czym złapał w tali i posadził na swoich kolanach.
- Wyglądasz nieziemsko - wyszeptał bawiąc się zamkiem mojego stroju odsłaniając trochę więcej mojego dekoltu.
- W tym roku też losujemy się na święta? - spytał Niall tym razem głośniej tak by reszta usłyszała. Spojrzałam na niego zdezorientowana tak samo jak pozostałe dziewczyny.
- To jest taka nasza tradycja odkąd powstał zespół - zaśmiał się.
- Umm okej - chwyciłam pierwszy lepszy rysunek i potargałam go na kilka drobniejszych kawałków.
- Zniszczyłaś moją twarz - oburzył się Horan.
- Mam lepsze - wzruszyłam ramionami. Na skrawkach papieru zapisałam pięć imion.
- Jeszcze wy - położył swoją głowę na  zagłębieniu miedzy moją szyją, a ramieniem.
- My nie jesteśmy w zespole - wtrąciła Lottie.
- Ale jesteśmy jedną wielką rodziną - poczochrał jej włosy Lou przez co ona dźgnęła go w bok. Dopisałam jeszcze nasze imiona i ściągnęłam czapkę z głowy blondyna. Włożyłam karteczki do środka. Wstałam i podeszłam do Liam'a, który siedział na fotelu na przeciwko mnie.
- Jest jedna zasada. Nie macie prawa powiedzieć nikomu tutaj obecnemu kogo wylosowaliście - uprzedził Li po czym się skrzywił czytając imię. Skinęliśmy głowami po czym podeszłam do Harry'ego. Zaśmiał się na widok tego co było napisane na wylosowanej przez niego karteczce. Każdy dostał po jednaj. Wylosowałam Harolda.
- Kto przekaże Zayn'owi - zaczął blondyn wyciągając ostatnią karteczkę, ale w tym momencie usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami.
- Co mi powiecie? - wparował uradowany do salonu. Gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie siedzącej ponownie na kolanach Niall'a jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Nie chciałam więcej problemów związanych z nim, wiec po prostu wstałam i poszłam do pokoju. Wyjęłam z szafy najcieplejszy koc, komin nałożyła na szyje, zabrałam zeszyt, telefon i wyszłam na balkon. Usiadłam na odśnieżonym wcześniej krześle opatulona kocem i kapturem na głowie. Wpatrywałam się w pustą przestrzeń przede mną dopóki nie otworzyły się drzwi balkonowe. Stał w nich Horan z dwoma parującymi kubkami i kocem.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - spytałam odbierając jeden z kubków.
- W jednym oknie śnieg padał, a w drugim już nie. Dziwne co nie? -  usiadł na drugim, już wcześniej otrzepanym przeze mnie fotelu.
- Dlaczego uciekłaś ? - spytał spoglądając na mnie.
- Widziałeś jak Zayn się na nas patrzył - upiłam łyk gorącej cieczy. Nie odpowiedział. Położył swoją dłoń na mojej i zaczął kreślić na niej różne kształty. Można się dziwić, że nie jest mi zimno, ale jego dotyk rozgrzewał moją skórę. Czułam motylki w brzuchu. On wyglądał tak uroczo. Miał na głowie czapkę z napisem ' Sorry about me ' i szalik owinięty szczelnie wokół jego szyi. Okryty kocem w jednej ręce trzymającego kubek druga zaś błądziła po mojej skórze. Odstawiłam kubek i złapałam za notes. Wyjęłam rękę spod jego dłoni co wywołało grymas na jego twarzy. Cóż, co mogę poradzić na to, że jestem leworęczna? Naszkicowałam kontury jego osoby. Blondyn chciał zajrzeć mi przez ramię, ale ja w porę zamknęłam notes.
- Daj zobaczyć co rysujesz - wyciągnął w moją stronę rękę. Pokręciłam przecząco głową.
- Zimno mi - burknął. Wstałam, odkryłam go i usiadłam na nim.  Spojrzałam w jego błękitne jak ocean tęczówki. Źrenice w jednej sekundzie powiększyły się. Złączyłam nasze usta. Horan nie miał nic przeciwko gdyż odwzajemnił pocałunek z zachłannością.
- Cieplej? - wyszeptałam w jego usta na co on wydobył z siebie jęk zadowolenia. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Tą cudowną chwilę przerwał idiota znanym także jako Harold.
- Uważaj Horan, bo sobie coś odmrozisz - krzyknął rzucając śnieżką w moją stronę. Zaczęliśmy się śmiać. Reszta nie odpuszczała i obrali sobie nas za cel. Zakryliśmy się cali kocami by w jakimś tam stopniu ochronić się przez kulkami śniegu. Usłyszałam dobrze znaną mi piosenkę. Ktoś do mnie dzwoni, a ja nie mam jak dostać się do telefonu. Zaczęli śpiewać ' Rock Me ' wniebogłosy. Zajęli się śpiewem, więc wykorzystałam tę chwilę na złapanie telefonu.
- Hej Waliyha - powiedziałam wystarczająco głośno by uświadomić ich, że rozmawiam przez telefon - spotkamy się dzisiaj? - spytałam spoglądając w stronę tych nie wyżytych dzieci znajdujących się na dole. Malik nie był zadowolony. Złością było czuć na kilometr.
- Zakupy? - usłyszałam uradowany głos dziewczyny.  Podałam jej dokładny adres i godzinę po czym się rozłączyłam.
- Zoe możesz na chwilę podejść ? - spytał mulat stojąc w drzwiach. Spojrzałam na blondyna, który skinął głową i wstał. Razem weszliśmy do środka.
- Dlaczego ty kontaktujesz się z moją siostrą? Co ty od niej w ogóle chcesz? - zaczął krzyczeć.
- Mam kurwa prawo spotykać się z kim chcę i kiedy chce - również krzyknęłam dając emocją upust. Niall objął mnie w talii przysuwając lekko do siebie.
- Taki z ciebie przyjaciel? Mogłem się tego po  tobie spodziewać - wysyczał przez zęby Malik.
- Odpieprz się od niej i ode mnie. Wynoś się stąd - odsunął mnie do tyłu i sam podszedł bliżej Zayn'a.
- To jest też mój dom, więc to ona nie ma prawa tu być - zaśmiał mu się prosto w twarz. Niall zamachnął się. Chwilę później Malik leżał na podłodze.
- Po pierwsze. Dopóki jest ze mną ma prawo tu być rozumiesz - złapał go za koszule po czym szarpnął by mulat wstał
 - Po drugie nie jesteście w tym domu sami. Reszta też ma prawo głosu - usłyszałam Liam'a. Wszedł do pokoju z pozostałymi współlokatorami.
- To jest dziwka. Po co w ogóle ją jeszcze tutaj trzymacie. Najpierw ja teraz Niall. Ciekawe kto następny - prychnął Malik.
- Ta rozmowa nie ma sensu. I tak Zoe tu zostanie czy tego chcesz czy nie, a teraz wypieprzaj z tego pokoju - popchnął do Horan. Zayn otarł krew sączącą się z jego nosa i wyszedł. Patrzeliśmy wszyscy na siebie nawzajem nie mówiąc nic.
- Zadzwonię do Waliyha i powiem, że nie możemy się więcej spotykać - wyszeptał. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nikt mnie tak nigdy w życiu nie potraktował.
- Nie. Zakupy dobrze nam zrobią - powiedziała pewniej Gemma - słyszałam, że umówiłyście się na 16, więc widzimy się za dwie godziny na dole - zadeklarowała.
- Dam wam swoje auto Gem - wtrącił Hazza. Dziewczyna skinęła głową i opuścili pokój. Zostałam sama z blondynem. 
Zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Wszystko będzie dobrze słońce - wyszeptał wprost do mojego ucha gdy zaczęłam jeszcze bardziej płakać - pójdę sprawdzić czy wyszedł, bo jak nie to mu pomogę - dźwignął mój podbródek tak by mógł spojrzeć w moje oczy. Złączył nasze usta w delikatny pocałunek. Odsunął się uśmiechając. Zniknął za drzwiami, a ja natychmiast skierowałam się do łazienki. Musi gdzieś tu być, pomyślałam. Przeszukałam wszystkie szafki gdy w mojej ręce znalazła się rzecz, której szukałam. Żyletka. Popatrzyłam na nią przez chwilę po czym ze łzami w oczach usiadłam na podłodze. Przejechałam metalem po nadgarstku. Krew zaczęła się sączy z równoległych ran. Na podłodze tworzyła się czerwona plama. Gdy zrozumiałam co właśnie zrobiłam żyletka wypadła z mojej dłoni. Trzymając nadgarstek nad zlewem uporczywie szukałam jakiegokolwiek bandaża. Zatamowałam krew, posprzątałam po sobie i opuściłam pomieszczenie. Wyjęłam z szafy przydużą, czarną bluzę, tego samego kolor leginsy. Przebrałam się szybko i podeszłam do lustra. Wyglądam jak jakiś potwór. Wróciłam się do łazienki. Moje oczy były opuchnięte od łez. Nałożyłam na twarz z tonę podkładu, pudru i innych cudeł. Odwracając uwagę od moich oczy na usta nałożyłam czerwoną szminkę. Włosy lekko pofalowałam. Na koniec założyłam czapkę z napisem ' Niall '. Schowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka po czym zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na kanapie, a po Maliku nie było śladu.
- Jedziemy - wszyscy odwrócili się słysząc mój głos. Niall zlustrował mnie od góry do dołu.
- Coś nie tak? - spytałam niepewnie kładąc plecak na szafce. Niall uśmiechnął się i wstał kierując się w moją stronę. Językiem przejechał po swojej dolnej wardze. Przywarł mnie do ściany i złączył nasze usta. Splótł nasze palce u dłoni i umieścił je nad moją głowią, napierając na mnie swoim ciałem. Chłopcy zaczęli gwizdać  co jeszcze bardziej nakręciło blondyna. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam tchu.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał zdyszany. Spuściłam głowę spoglądając na siebie w dół. Bo kurwa kto normalny zakłada bluzę z nadrukiem 'Kiss Me' i czapkę z napisem 'Niall'. Spojrzałam w jego błękitne oczy pragnące więcej. Ucałowałam jego rumiany policzek  zostawiając na nim ślady po mojej szmince. Puścił mnie i objął w talii.
- Po pierwsze sypialnia jest na górze, a po drugie wylatujemy z Lottie za dwa dni, więc macie coraz mniej czasu na zakupy - wtrącił Lou. Niall odsunął się, a ja czułam jak moje policzki pieką. Gra była zastopowaną, a oczy wszystkich były skierowane na nas. Dziewczyny wstały, a Harry gwizdnął. Odwróciły się i chłopak rzucił w stronę Gemmy kluczyki. Zabrałam plecak i podeszłam w stronę drzwi. Lottie zatrzymała się przy blondynie po czym uśmiech zagościł na jej ustach. Wyjęła telefon i zrobiła zdjęcie jego policzka.
- Dodane na Twitter'a i Instagram'a - zaśmiała się dołączając do nas w holu. Wciągnęłam na nogi emu, sięgnąłem po czarną parkę i założyłam biały komin. Poprawiłam włosy i wyjęłam szminkę, bo byłam zmuszona poprawić usta przez Horana Pożegnaliśmy się i wyszłyśmy. Zimny podmuch wiatru zderzył się z moją twarzą. Wsiadłyśmy do auta. Zostało mi miejsce z tyłu. Zgarnęłyśmy po drodze Waliyha. W aucie opowiedziałyśmy jej o dzisiejszym zdarzeniu.
- Co on do kurwy zmysły poskradał   - oburzyła się.
- Ej spokojnie tam z tyłu. Słownictwo - zaśmiała się Gemma. Wszystkie wypchnęłyśmy śmiechem. Dotarłyśmy na miejsce w szybkim czasie. Weszłyśmy do pierwszego sklepu. Mój wzrok przykuł pluszak. Nie słuchałam dziewczyn i zmieniłam kierunek. Na półce leżał ogromny pluszak w kształcie banana. Muszę go kupić.
- Masz mojego brata prawda - spytała, a raczej stwierdziła Gem.
- Może tak, może nie. Liam zabronił mówienia kogo się ma - odwróciłam się do nich pokazując im misia. Był uroczy.
- A może kupicie każdemu po innym misiu? - zaproponowała Waliyha. Stwierdziłyśmy, że to jest genialny pomysł.
- Chodźmy na kawę, a później rozdzielimy się tak by każda nie zdradziła kogo ma? - odłożyłam banana i opuściłyśmy sklep. Znalazłyśmy Starbucksa, zajęłyśmy wolny stolik. Po chwili podszedł do nas przystojny kelner. Złożyłyśmy zamówienie. Nasze jedzenie dotarło do nas zanim zdążyliśmy się rozebrać po stwierdzeniu, że jest tu gorąco
- Od kiedy Ty i Niall jesteście razem? - wypaliła Lottie przez co prawię zadławiłam się czekoladową maffinką.
- My nie jesteśmy razem - zaprzeczyłam, a przynajmniej chciałam by tak to zabrzmiało.
- O Jezu Ty się zarumieniłaś - zapiszczały zwracając na nas uwagę innych ludzi.
- Wcale nie - włożyłam do ust słomkę by następnie poczuć smak waniliowego latte.
- Zakochałaś się w nim? - odezwała się Waliyha. Chciałam uniknąć odpowiedział, wiec starałam się zmienić temat. 
- Macie jakiś pomyślał na prezent? - spytałam.
- W sumie to nie mam, ale jak coś wpadnie mi w oko to na pewno wymyślę idealny pomysł na prezent - zaśmiała się Gemma.
- Ja już mam jedną rzecz, która na sto procent kupię - uśmiechnęła się Lottie.
- Chciałabym mieć Horana. Kupiłabym mu onesie i misia hamburgera albo ciastko - westchnęłam.
- I ty w ogóle nic do niego nie masz - wsadziła palce między moje żebra Waliyha. Mój telefon, który leżał na stole zaczął dzwonić.
- Hej Niall - uśmiechnęłam się sama do siebie przykładając wskazujący palec do ust by moje towarzyszki na chwilę się zamknęły.
- Hej słońce. Jedziemy właśnie do centrum handlowego. Stwierdziliśmy, że też musimy kupić prezenty - powiedział i usłyszałam śmiech Harolda w tle.
- Może się spotkamy. Rozdzielamy się z dziewczynami, bo każda szuka czegoś innego - Gemma zaczęła dziwnie poruszać brwiami na co powstrzymywałam się przed wybuchnięciem śmiechem.
- Do zobaczenia - powiedział. Miałam się rozłączyć, ale w oddali usłyszałam krzyk Liam'a.
- Patrz kurwa na drogę pedale - biedny Payne.
- Mam nadzieję, że dojedziecie cali - Niall zaśmiał się i rozłączył. Z tego co udało mi się usłyszeć to Niall i Liam siedzą z tyłu, Harry z przodu, a Louis prowadzi.
- Jak bym miała Louis'a kupiłabym mu bluzę z napisem Larry. Zdecydowanie - upiłam łyk mojej kawy.  W trakcie rozmowy o naszej jutrzejszej wigilii stwierdziłyśmy, że po co mamy marnować czas jak możemy iść kupić to co trzeba i spotkać się później. Ruszyłyśmy z Waliyha do tego sklepu, w którym byłyśmy na początku. Kupienie maskotki było na pierwszym miejscu.
- Mieszkamy teraz u Perrie. Zayn wrócił dzisiaj z zakrwawianym nosem. Nie chciał nic powiedzieć. Odepchnął nawet od siebie Perrie. To było po powrocie od was? - spytała nagle. Zatrzymałam się i odwróciłam się do niej.
- Tak - powiedziałam pół szeptem - proszę nie wracajmy do tego - spuściłam wzrok na moje buty. Dziewczyną przytaknęła po czym przytuliła mnie. Przeszliśmy do innego sklepu rozmawiając o różnych rzeczach porzucając temat Malika w niepamięć.
- Te są świetne - zaśmiała się Waliyha biorąc skarpetki z napisem Harold.
- I muszą być Harry'ego - uśmiechnęłam się dotykając miękkiego materiału. Skarpetki na pewno znajdą się w prezencie.
- Harry uwielbia kejsy. Ma do swojego iPhone'a całą kolekcję to takie męskie - powiedziałam podchodząc do kasy z poprzednią zdobyczą. Opuściłyśmy sklep i przeszliśmy się wzdłuż centrum podziwiając sklepowe wystawy.
- Te rogi renifera idealnie pasowały by do blond włosów Niall'a - stwierdziłam zatrzymując się przed szybą. Weszłyśmy do środka ponieważ Waliyha stwierdziła, że widzi idealny świąteczny sweter dla mnie. Jest śliczny czarny z reniferem.
- Dla Niall'a weźmiesz rogi i będziecie do siebie idealnie pasować - zachichotała. Nie zawahałam się ani przez chwilę i od razy kupiłam obie rzeczy. Brakowało mi jeszcze kejsa do dopełnienia prezentu dla Stylesa. Zakupiłam jeden z napisem 'Today is good day' i kilka bez nadruku, które będę mogła sama ozdobić. Dlatego też wybrałam odpowiednie do tego czynu akcesoria typu nie zmywalnych mazaków. Zadowolone z siebie skończyłyśmy świąteczne zakupy. Obładowane torbami skierowaliśmy się do McDonalda. Usłyszałyśmy za nami głośne rozmowy. No cóż dzisiaj mamy 21 grudnia, więc się nie dziwię. Jednak to nie były tylko rozmowy lecz płacz i pisk nie licząc śmiechu Horana. Zatrzymałyśmy się i odwróciłyśmy. Chłopcy podążali w naszym kierunku. Uśmiechnęli się ma nasz widok, a my to odwzajemniłyśmy.
- Zoella - krzyknął Lou.
- Louis - również krzyknęłam.
- Waliyha - zawołał Hazza.
- Harry - powiedziała Waliyha. Zrobiliśmy grupowego misia.
- Musimy zrobić świąteczne zakupy dlatego ustawimy się teraz do zdjęcia. Przepraszamy, ale nie mamy zbytnio czasu - ogłosił Liam. Usiadłyśmy na pobliskiej ławce czekając aż skończą. Odłożyli swoje torby po czym ustawili się do wspólnego zdjęcia.
- Gdzie jest Zayn - jakaś dziewczyna zapytała. Spojrzeliśmy na siebie z blondynem.
- Źle się poczuł siedzi w domu - skłamał Payne.
- W ramach rekompensaty Zoe i Waliyha dołączą do zdjęcie - wzrok wszystkich skierował się na nas. Zostawiliśmy wszystko ma ławce i stanęłyśmy po obu stronach. Niall objął mnie w talii przysuwając bliżej siebie.
- Zoe ma taką szminkę jaką miał Niall na policzku - zauważyła jedna dziewczyna, a reszta wydała z siebie 'aww'. Fanki dobrze przyjęły wiadomość o tym, że rozstałam się z Zayn'em. Dostawałam wiele twettów od nich co było miłe z ich strony.  Myślałam, że zmieszają mnie z gównem jednak połowa fanek stanęła po mojej stronie. Jedna dziewczyna podeszła bliżej mnie z telefonem i przyłożyła do moich ust porównując ich kolor z zdjęciem Niall'a.
- Tak to zdecydowanie ten kolor. Nie dziwię się. Po tym jak cię zobaczył - czy kurwa tylko ja nie zwróciłam uwagi na to co ubieram. Zarumieniłam się, a Niall przyciągnął mnie jeszcze bliżej swojego boku. Błysnęły flesze i tłum zaczął się rozchodzić. Niall widząc to, że nikt się na nas nie parzy przytulił się do mnie i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Czyli to coś więcej? - poruszył śmiesznie brwiami Harry.
- Nie - odpowiedzieliśmy razem.
- Zakupy zrobione - wtrąciła Waliyha. Na szczęście zmieniła temat przez co jestem jej niezmiernie wdzięczna.
- Można powiedzieć, że tak - odezwał się Niall - głodny jestem idziemy gdzieś - dodał drapiąc się po karku. Wzruszyliśmy ramionami i bez dyskusji udaliśmy się do McDonalda. Zatrzymałam się spoglądając na naszyjniki z  nutką.
- Jest śliczny - stwierdziłam pokazując go reszcie. Przytaknęli i stwierdzili, że są zbyt głodni by gdziekolwiek jeszcze iść. Znaleźliśmy McDonalda. Louis i Harry poszli złożyć nasze zamówienia, a reszta była odpowiedzialna za znalezienie wolnego stolika. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Gemmy.
- Gdzie jesteście? -spytałam pierwsza.
- Po drugiej stronie okna - zaśmiała się stukając palcem po szybie. Uśmiechnęłam się do niej pokazując by dołączyły do nas. Gemma poszła do kolejki, a Lottie zajęła miejsce tuż obok mnie. Takim oto sposobem znalazłam się pomiędzy nią, a Liam'em. Blondyn siedział na przeciwko mnie. Chłopcy i Gem wrócili dość szybko.
- Musimy jeszcze podjechać do supermarketu - zaczęłam rozmowę.
- Po co? - zdziwił się Hazza tak samo jak i resztą chłopaków.
- Jasne, a podczas wigilii będziesz jadł pizze popijając ją piwem - odpowiedziałam - chciałam coś ugotować, ale jeśli nie chcecie - wzruszyłam ramionami.
- My Ci pomożemy. Jak oni nie chcą to więcej zostanie dla nas - oznajmiła Lottie. Chłopcy zaczęli się wykręcać z tego co powiedział Harry. Waliyha zaczęła się śmiać tak samo jak ja. Spoważniałyśmy jak kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia. Kolejna godzina minęła bardzo szybko. W miedzy czasie Niall gdzieś zniknął, ale nie na długo. Może to dziwne jednak wszyscy wzięli lody i opuściliśmy centrum handlowe. Upchnęłyśmy trochę rzeczy do bagażnika chłopaków by artykuły spożywcze zmieściły się do naszego samochodu. Lottie już odpadała, więc zamieniła się z Harry'm. On stwierdził, że to jego 'dziecko'  i jeśli on znajduję się w środku to tylko i wyłącznie na miejscu kierowcy. Podrzuciliśmy Waliyha do domu. Zakupy poszły sprawnie bez żadnego zrzędzenia blondyna (bo go nie było). Wyczerpani udaliśmy się do domu. Nie mieliśmy daleko, ale każde możliwe czerwone światło było nasze. Gem włączyła radio, a Harry oczywiście od razu zaczął śpiewać. Nie żebym na to narzekała czy coś. W połowie piosenki Justina Biebera Boyfriend byliśmy na podjeździe. Z trudem wzięliśmy wszystkie torby pukając do domu nogą. Musieliśmy odczekać dobre dziesięć minut zanim ktoś raczył otworzyć.  Liam uśmiechnął się i zabrał część moich rzeczy. Zaniósł siatki do kuchni pozostawiając mi torby z prezentami. Zdjęłam buty nogę o nogę, bo jestem zbyt leniwa by zdjąć je w cywilizowany sposób.
- Włóż to co trzeba do lodówki Li. Dziękuję - krzyknęłam wspinając się po schodach. Położyłam wszystkie rzeczy ma biurko rzucając się twarzą na łóżko. Przekręciłam się na plecy i prawie dostałam zawału widząc patrzącego się na mnie Niall'a opierającego się z założonymi rękami o framugę drzwi. Jęknęłam i wstałam podchodząc do szafy. Wyjęłam dresy i koszulkę do spania, bo aktualnie niczego nie pragnę tak bardzo jak snu. Poczułam jego ogromne dłonie wokół mojej tali.
- Niall jestem zmęczona - założył kosmyk włosów za moje ucho po czym wtulił w nie nos.
- Chciałem się tylko przytulić - szturchnął swoim nosem moje ucho. Wzdłuż mojego kręgosłupa przebiega dreszcz. Położyłam swoje dłonie na jego zaplatając nasze palce. Są takie ciepłe. Oparłam się o jego pierś zamykając między nami przestrzeń.
- Uwielbiam twoje włosy - złożył pocałunek tuż pod moim uchem.
- Uwielbiam twoje błękitne oczy wpatrujące się w moje - zszedł trochę niżej składając kolejny pocałunek.
- Uwielbiam twoje pełne, miękkie usta - kontynuował. Odwróciłam się do niego zaplatając palce za jego karkiem.
- Tak? - spytałam spoglądając w jego pełne pożądania oczy. Skinął głową przyciągając mnie bliżej siebie. Musnęłam delikatnie jego wargi swoimi. Niall złapał mój podbródek  pogłębiając pocałunek. Jestem naprawdę zmęczona, ale on smakuje ja czekolada.
- Niall - osunęłam się od niego na kilka centymetrów.
- Mhm? -  zaczął całować linie wzdłuż mojej szczęki.
- Proszę nie dzisiaj. Jestem zmęczona - czułam się  z tym źle, że mu odmówiłam.
- Zostaniesz na noc w moim pokoju? - spytałam niepewnie.
- Daj mi chwilę. Pójdę wsiąść prysznic i się przebrać - ostatni raz musnął moje usta i odszedł zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam pierwsze lepsze rzeczy do spania i miałam zamiar wejścia do łazienki gdy zadzwonił mój telefon. Złapałam go z łóżka i wahałam się czy odebrać czy nie. Wybrałam pierwszą opcję.
- Hallo?
- Musisz zniknąć z ich życia do końca tygodnia. Po nowym roku ma cię nie być - usłyszałam stanowczy głos mężczyzny. Po moim policzku zaczęły sączyć się łzy.



Z góry przepraszam, że tak długo nie dodawałam i za błędy, które się pojawiły. Mam ferie, więc rozdział pojawi się mam nadzieję szybko. 

1 komentarz:

  1. Awwww ;3 TO JEST GENIALNE! TWÓJ STYL PISANIA ♥ MÓJ ULUBIONY - TAK CZYTELNIE I WGL IDEALNIE! HISTORIA NIBY TAKA 'ZWYCZAJNA' A TAK CUDOWNIE JĄ OPISUJESZ. AKCJA ZE SZMINKĄ WYGRAŁA WSZYSTKO ♥ :o PISZ DALEJ I NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ! BĘDĘ WPADAĆ CZĘŚCIEJ!
    KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń