sobota, 31 maja 2014

Rozdział 3

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:00. Bezszelestnie wstałam z kanapy przez co Niall i Zayn leżąc na mnie opadli na siebie nawzajem. Wzięłam telefon i zrobiłam zdjęcie żeby mieć na pamiątkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę i ujrzałam tylko pustkę. Poszłam na  górę i założyłam moje wczorajsze ubranie. Włosy spięłam w kok i zeszłam na dół zabierając telefon. Wyszłam z domu jednak pogoda mnie nie lubiła i musiałam założyć kaptur. Weszłam do najbliższego sklepu i zabrałam koszyk. Przemykałam między alejkami i sięgałam po najpotrzebniejsze rzeczy. Te zakupy były zadziwiająco szybkie. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Doszłam do ich domu w szybkim tempie. Ściągnęłam buty i powędrowałam do kuchni. Wyjęłam wszystkie zakupy na blat po czym wzięłam się za przygotowanie śniadania. Postawiłam na jajka w cieście francuskim, naleśniki i jeszcze ciastka cynamonowe w postaci ' ślimaków '. Do tego zaparzyłam jeszcze kawę. Ciastka i jajka wstawiłam do piekarnika i pobiegłam na górę wziąć prysznic. Po 15 minutach byłam gotowa. Włosy spięłam w wysoki kucyk po czym zaplotłam w kłosa. Ubrania, w których spałam poskładałam i zostawiłam na łóżku. Zeszłam na dół po cichu gdyż nie wiedziałam czy śpią czy nie?
- Niall nie!- krzyknęłam chyba na cały dom. Natychmiast obok mnie zmaterializowała się reszta oprócz Lou.
- Co się dzieje? - powiedział zaspany i jednocześnie zdziwiony Liam.
- To jeszcze nie jest gotowe- podeszłam do Horana i zabrałam z jego ręki ciastko, które włożyłam z powrotem do piekarnika. Oh jak ja nie lubię gdy ktoś coś zabiera.
- Uuu śniadanko- podszedł bliżej Louis jednak ja go zatrzymałam.
- Jeszcze nie gotowe, więc zmykajcie do pokoju. Zaraz tam przyjdę - posłałam w ich stronę szeroki uśmiech. Oni pokiwali twierdząco i zniknęli za ścianą. Jak mówiłam tak też zrobiłam. Zaczęłam smażyć naleśniki i nalałam soku pomarańczowego do dzbanka.
- Zayn - zawołałam chłopaka by zaniósł już zrobione rzeczy. Pojawił się w mgnieniu oka.
- Słucham - powiedział uśmiechając się.
- Możesz to zabrać? - wskazałam ręką gotowe pożywienie. Przybliżył się do blatu i wykonał moje polecenie nie zmieniając wyrazu twarzy. Dosmażyłam jeszcze parę naleśników i poszłam do nich.
- Smacznego! - powiedziałam zajmując wolne miejsce przy stole. Oni przytaknęli z pełnymi buziami. W ciągu kilku minut na talerzach zostały tylko okruszki. Zdziwiło mnie to. Nie powiem, że nie potrafię gotować, bo musiałam w sierocińcu jednak nigdy wszystko nie było zjedzone. WoW.
- Masz talent - westchnął Hazza.
- Nie przesadzaj - upiłam łyk świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego.
- On ma racje. To było najzdrowsze śniadanie jakie jadłem - dodał Horan.
- To co wy jadacie? - zdziwiłam się.
- Pizza, pizza czasem naleśniki znowu pizza i tak dalej - odpowiedział Liam.
- Okej nie mam więcej pytań - oparłam się o oparcie krzesła i założyłam ręce na piersi.
- To kto to sprzątnie? - i w tym momencie zostałam sama w jadalni.
- Dzięki - krzyknęłam na cały dom i wzięłam się za zbieranie naczyń. Włożyłam wszystko do zmywarki i włączyłam ją. Nagle obok mnie zmaterializował się Louis.
- O 15 mamy wywiad...- zaczął - są jakieś ciastka na drogę? - zapytał. Posłałam w jego stronę szczeroki uśmiech i pokiwałam przecząco głową.
- Jak to? - zrobił wielkie oczy.
- Mogę zaoferować wam coś innego. Przyjdźcie tu za jakieś 20 min. Okej?- spojrzałam na jego smutną minę.
- Jasne - ze smutkiem na twarzy odszedł i wbiegł na górę. Wzięłam się za przygotowanie im przekąski. Zrobiłam batoniki zbożowe, pokroiłam marchewkę i jabłko. Wszystko powkładałam do osobnych pojemników. Zanim się obejrzałam tuż obok mnie pojawili się chłopcy.
- I co masz dla nas? - Powiedział z radością Niall.
- Tak dla Ciebie Batoniki zbożowe, dla Zayn'a truskawki i jogurt, dla Harr'ego banany, dla Louisa marchewki, a dla Liam'a jabłko - podawałam im kolejno opisane pudełka.
- Jesteś wielka - wszyscy mnie uściskali aż powoli zaczęło mi powietrza brakować.
- Dobra, bo mnie udusicie. Będę się zbierać - pożegnałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Podbiegł do mnie Zayn.
- Odprowadzę Cię - ubrał buty i sięgnął po kurtkę.
- Ale wywiad - stanęłam przed nim.
- Mamy jeszcze czas - otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Szliśmy w milczeniu. Jednak on nie wytrzymał i zadał mi pytanie.
- Kiedy znowu się spotkamy? - spytał.
- To zależy czy mnie wypuszczą - zaśmiałam się pod nosem.
- Da się do załatwić. Dzięki za śniadanie i w ogóle- stanęliśmy pod bramom mojego ' domu '.
- To ja już pójdę zanim ktoś Cię rozpozna - miałam już iść, ale mulat złapał mnie za nadgarstek.
- Czekaj. Najpierw podasz mi swój numer - podał mi smartfona, a ja wpisałam swój numer. Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
- Powodzenia - krzyknęłam na odchodne.
- Do zobaczenia - rzucił i zniknął za rogiem. Powędrowałam do swojego pokoju. Na szczęście nikogo nie było. Po cichu weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Zaczęłam analizować to co się wydarzyło i wzięłam do ręki telefon. Po chwili zorientowałam się, że Malik nie podał mi swojego telefonu. Nie miałam co robić, więc postanowiłam się przebrać i iść spać.
 Minęło może  z 2h gdy ktoś zaczął mnie szarpać.
- Wstawaj masz 1h na spakowanie się i opuszczenie tego pokoju - na te słowa od razu wstałam na równe nogi.
- O czym Pani mówi? - powiedziałam ze zdziwieniem.
- Mamy serdecznie dość twojego zachowania. Za godzinę ma Cię tu nie być - odwróciła się na pięcie i po prostu wyszła. Ze łzami w oczach sięgnęłam po walizkę. Zostawiłam bluzę i leginsy oraz vansy, a resztę spakowałam. Poszłam do łazienki i puściłam ciepłą wodę. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w to co zostawiłam. Wróciłam do pomieszczenia obok i zabrałam kosmetyczkę. Ruchem ręki zrzuciłam wszystko do niej. Zostały tylko żyletki. Chwyciłam jedną i miałam przejechać nią po moim nadgarstku gdy przypomniałam sobie o Zayn'ie i o tym wszystkim co się wydarzyło. Upuściłam ją i zaczęłam płakać. Wstałam z podłogi i zabrałam resztę rzeczy po czym włożyłam je do walizki. Upewniłam się czy czegoś nie zapomniałam i wyszłam. Szłam wzdłuż korytarza, a po moich policzkach spływały kolejne łzy. Oddałam klucze i wyszłam. Stanęłam w miejscu i pomyślałam nad tym gdzie ja mam teraz iść. Pierwsze co mi przyszło do głowy to chłopaki. Skręciłam w uliczkę prowadzącą do ich domu. Gdy doszłam pod willę usiadłam na schodach, a po mojej głowie krążyła myśl        ' Czy powinnam iść do nich? To przecież gwiazdy. '. Moje przemyślenia zakończył wysoki i umięśniony facet.
- Kim jesteś i co tu robisz? - spytał widząc w jakim jestem stanie.
- Nie mam się gdzie podziać. Wiem, że chłopaki mieli być na wywiadzie, ale nie miałam gdzie iść - odpowiedziałam.
- Ty chyba nie wiesz gdzie jesteś - zaśmiał się pod nosem.
- Wiem to dom One Direction. Nocowałam tu wczoraj. Dzisiaj robiłam im śniadanie - wstałam wycierając policzki. Złapał moją walizkę i otworzył drzwi.
- Chodź - wskazał ręką na otwarte wejście. Ruszyłam z miejsca i weszłam do środka. Chwycił moją dłoń i zaciągnął do salonu.
- Znacie ją - wskazał na mnie, a ja spuściłam głowę. Wszyscy rozradowani na mój widok posmutnieli.
- Co się stało? - odezwał się pierwszy Niall. Nie odpowiedziałam. On jednak nie odpuścił i podszedł do mnie po czym przytulił. Reszta zrobiła to samo.
- Znacie ją? - Paul ponowił pytania.
- Tak. Zoe co się stało?- spytał opiekuńczo Liam.
- Wyrzucili mnie z domu - powiedziałam dławiąc się własnym płaczem.
- Rodzice to rodzice zadzwonią i wrócisz do nich - powiedział chichocząc pod nosem.
- Ona nie ma rodziców. Mieszka w sierocińcu - dodał Harry.
- W taki razie przepraszam. Jeśli chłopaki się zgodzą to możesz tu chwilowo zamieszkać - powiedział lekko speszony ochroniarz.
- No nie wiem...- odpowiedział Niall



Mam nadzieję, że się udał. Postarałam się by był troszeczkę dłuższy.
MS

1 komentarz: