niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 6

- Upsss zapomniałem - wszyscy spojrzeliśmy na niego ze złością. On wzruszył ramionami i powrócił do oglądania telewizji.
- To my się męczymy z kacem, a ty mówisz po prostu zapomniałem?- uniósł się Payne.
- Mam dobry sposób na wyleczenie kaca - wstałam, odłożyłam talerz i poszłam do kuchni. Złapałam do ręki banany, z których zrobiłam koktajl. Przelałam go do szklanek, które po chwili zaniosłam chłopakom. Zdziwieni upili łyk cieczy i zamiast grymasu na twarzy mieli promienny uśmiech. Opróżnili szklane naczynia i poszli na górę. Po 10 minutach byli gotowi i pełni życia.
- Jedziesz z nami - powiedział stanowczo Malik.
- Ja lepiej zostanę i ogarnę dom - mówiąc to wskazałam na to jakże czyste pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy.
- To nie jest taki zły pomysł - wtrącił Tommo.
- Nie pomagasz - czekoladowooki dźgnął bruneta z łokcia w bok.
- Idźcie już, bo się spóźnicie - każdemu dałam banana i całusa w policzek na pożegnanie. Odprowadziłam ich do drzwi i zamknęłam je za nimi. Oparłam się o drewnianą powłokę i odetchnęłam głęboko. Ruszyłam do kuchni by zabrać potrzebne mi rzeczy do sprzątania. Na pierwszy ogień poszedł salon. Włączyłam telewizor przełączając na jakiś kanał muzyczny. Wszystko co leżało na podłodze, a nie powinno się tutaj znajdować lądował w koszu na śmieci. Salon błyszczał, więc poszłam dalej. Posprzątałam całą górę i został tylko taras. Chciałam się za niego wziąć jednak usłyszałam wywiad chłopaków w telewizji. Pobiegłam szybko na kanapę, usiadłam i zaczęłam uważnie się im przysłuchiwać. Trafiłam na temat wczorajszej imprezy. Jupi.
- Zakończmy ten temat tym, że było świetne jedzenie - odezwał się Nialler - a zwłaszcza banany. Ohh - dodał jak mniemam wyobrażając to sobie. To co powiedział wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Dzięki Horan przez Ciebie zrobiłem się głodny. Zjadł bym banana - założył ręce na piersi z oburzeniem Hazza.
- Masz go w spodniach - wszyscy po tych słowach spojrzeli na Malika - no, że w kieszeni - sprecyzował swoją odpowiedź na co ludzie obecni przy wywiadzie wybuchli gromkim śmiechem.
- Czy Ona przewiduje przyszłość? Kocham Cię Z... - zamilkł.
- Tak właściwie to kim jest ta dziewczyna? Jak się nazywa? Dostajemy wiele pytań na jej temat - spytała redaktorka, a chłopcy tylko spojrzeli na siebie i głos zabrał Liam.
- Ona jest naszą przyjaciółką. Znamy się dość krótko, a wie o nas dość dużo i nie, nie jest Directioner. Nie powiemy więcej gdyż nie wiemy czy możemy - zakończył swoją wypowiedź, a chłopcy pokiwali twierdząco głową po czym zaczęli śmiać się z Harry'ego, który zaczął pałaszować owoc. Redaktorka zrobiła tylko zdziwioną minę i zadała im kolejne pytanie. Próbowała wyciągnął z nich informacje o trasie i nowej płycie. Znudziło mi się to i wyszłam na zewnątrz. Wzrok mój przykuły ubrania znajdujące się wszędzie. Skąd? Nie mam bladego pojęcia. Wzięłam miotłę i zamiotłam wszystko co było możliwe. Pozbierałam całą odzież, którą zaniosłam później do łazienki. Włączyłam pralkę i do moich uchu dotarł dźwięk mojego telefony. Zbiegłam na dół i przejechałam opuszkiem palca po ekranie. Wyświetliła mi się wiadomość od Zayn'a.
* Ratunku jestem strasznie głodny, a nie wiem kiedy wrócimy do domu xx *
Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam się do kuchni. Lodówka była pełna co sugerowało nieograniczone możliwości. Miałam ochotę na domową pizzę. Wróciłam do pokoju obok rozmyślając nad tym czy to wystarczy.
* Zayn zrobię pizzę, ale obawiam się, że to nie wystarczy xx * 
Spojrzałam w ekran telewizora i ujrzałam zerkającego na iPhone'a Malika. Wyszeptał coś na ucho Niall'owi, bo właśnie obok niego siedział i uważne wsłuchiwał się w to co mówi mulat. Przeczesał swoją blond czuprynę i tym razem to on szeptał coś do bruneta.Po chwili mój smartfon zawibrował.
* Frytki, hamburgery i piwo xx *
Odpisałam tylko, że może być i zabrałam się za gotowanie. Postawiłam na wszystko co mogę zrobić sama. Zagniotłam, więc ciasto na bułki i 3 pizzę. Doprawiłam i wstawiłam do piekarnika. W między czasie zajęłam się innymi przekąskami. Gdy kończyłam smażenie cebuli w panierce do domu wparowali chłopcy.
- Jesteśmy - krzyknęli chórem w korytarzu. Wychyliłam głowę i moim oczom ukazało się rozbawione One Direction. Horan i Malik zaprowadzili resztę do salonu po czym przyszli do mnie. Zawiązali sobie fartuszki w pasie.
- W czym możemy pomóc? - odezwał się wyszczerzony blondyn.
- Zabierzcie mięso i usmażcie na grillu - wskazałam talerz stojący na blacie. Bez zastanowienia wykonali moje polecenie. Po parunastu minutach mogliśmy zasiąść do obiadu. Spędziliśmy dobrą godzinę na objadaniu się i rozmowie na głupie tematy. Zaniosłam talerze do zmywarki  i wróciłam na miejsce.
- Zoe jest sprawa. Za parę dni zaczyna się trasa. Rozmawialiśmy na ten temat dzisiaj w samochodzie. Doszliśmy do wniosku, że nie zostawimy Cię tu samej, więc - zaczął Liam.
- Zabieramy Cię z nami - dokończył uradowany Louis.
- Ale ja wam będę wam tylko przeszkadzać, media będą wymyślać jakieś niestworzone historie, ja zawsze wszystko psuję znajdę tylko pracę i będziecie mnie mieli z głowy - wstałam i poszłam na górę. Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Wyjęłam z szafki zdjęcie Rodziców. Nie chcę być ciężarem. Oni są znani na całym świecie, a ja? Ja jestem tylko nic nie wartą dziewczyną. Po moich policzkach spływały kolejne łzy gdy usłyszałam zaskrzypienie drzwi. Poczułam jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem.
- Nie martw się o nic. Nie będziesz przeszkadzać, a wręcz przeciwnie wspierasz mnie, chłopaków. Zżyliśmy się z Tobą. Jutro przyjedzie Paul żeby ustalić szczegóły - powiedział to dobrze znany mi głos. Kciukiem przesunął mój podbródek tak by mógł spojrzeć prosto w moje oczy. Przytuliłam się do mojego wybawcy.
- Ale ty nie rozumiesz? - kompletnie się rozkleiłam. Chłopak przetarł mój policzek.
- To mi opowiedz co się dzieje  - spojrzałam się na zdjęcie, które trzymałam w ręce.
- Bo 10 lat temu jechaliśmy autem do domu. Kłóciłam się z moją siostrą, a moi Rodzice chcieli nas uspokoić. Wtedy mój tata stracił panowanie nad kierownicą i wjechaliśmy do rowu. Zginęli na miejscu. Na chwile straciłam przytomność, ale szybko ją odzyskałam i słyszałam wszystko co działo się wokół mnie. Pewnie myślisz co dzieje się teraz z moją siostrą? Trafiła do innego domu dziecka. Dręczy mnie jedna myśl. Czy to moja wina? Od tamtego czasu nie mam żadnych przyjaciół, jestem zamknięta w sobie. Boję się, że znowu zrobię coś nie tak. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię - szlochałam. Zayn jedynie objął mnie i szeptał mi na ucho, że wszystko będzie dobrze.
- Przepraszam - spuściłam głowę w dół.
- Nie smuć się. Zwiedzisz trochę świata, potowarzyszysz nam, będziesz miała najlepsze miejsca na koncertach, zrobisz nam dietę - uśmiechnął się i otarł moją twarz z łez. Ktoś zapukał delikatnie do drzwi. Odsunęłam się od brunet. Gdy odpowiedziałam ciche proszę w progu stanął Niall.
- Dzwonił Paul i powiedział, że zaraz tu będzie. Jest zmiana planów wylatujemy jutro - spojrzeliśmy z Malikiem na siebie i ruszyłam do łazienki. Poprawiłam, a nawet można powiedzieć, że od nowa zrobiłam makijaż i wróciłam do nich.Gdy spojrzałam na nich na moją twarz wkradł się uśmiech. Zeszliśmy na dół do reszty i zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i ruchem ręki wpuściłam do domu Paul'a oraz paru innych ochroniarzy. Skierowali się od razu do salonu.
- Chcecie coś do picia? - odezwałam się pierwsza.
- Nie my tylko na chwilę. Pakujcie się. Wylatujemy jutro o 14, a o 13 będzie po was auto - zaczął wyliczać na palcach.
- Znajdzie się jakaś praca dla Zoe? - wtrącił Hazza.
- Zawsze się coś znajdzie, ale tym zajmiemy się później - rozmowa trwała dalej. Po godzinie zostaliśmy sami.
- Zoello Miller idziemy na zakupy - zarządził mulat. Wstał z miejsca i pociągnął mnie za rękę, zaciągnął do drzwi. Założyliśmy buty i wyszliśmy na zewnątrz. Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy z podjazdu. Droga minęła nam dość szybko. Ruszyliśmy do pierwszego sklepu. Ugadaliśmy się tak, że ja wybieram coś dla niego, a on dla mnie. W oko wpadła mi śliczna koszula w kratkę i czapka z napisem ' Fuck it '. Czekoladowooki wybrał zaś dla mnie koralową spódniczkę i luźny T-shirt z wyciętymi rękawami. Zapłaciliśmy i poszliśmy do sklepu z butami. Chłopak powiedział, że on butów nie potrzebuje, a w mojej szafie nie widział szpilek. Dałam mu, więc czas na znalezienie czegoś odpowiedniego dla mnie. Wrócił z miętowymi litami i neonowymi szpilkami. Odwiedziliśmy jeszcze parę butików i skierowaliśmy się do kawiarenki. Zajęliśmy miejsce i podszedł do nasz kelner.
- Jakie zamówienie? - spytał.
- Hmm... może nam coś zaproponujesz? - na pytanie odpowiedziałam pytaniem.
- Może deser dla zakochanych? - odpowiedział po chwili namysłu.
- Ale my nie jesteśmy parą - odpowiedzieliśmy razem.
- Poproszę, więc sernik i kawę mrożoną z bitą śmietaną - złożyłam zamówienie przy czym oblałam się rumieńcem.
- Poproszę to samo - Javaad posłał w moją stronę szeroki uśmiech. Kelner odszedł i zostaliśmy sami. Rozmawialiśmy na temat tego co udało nam się dzisiaj zdobyć, a było tego dość dużo. Dostaliśmy nasze zamówienie i Zayn wyjął telefon po czym zrobił mi zdjęcie.
- Co ty robisz?- spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Słodkie ciasto ze słodką dziewczyną. I dodane na twitter'a - powiedział zadowolony.
- Jak mogłeś. Nie zgodziłam się na publikację mojego zdjęcia - założyłam ręce na piersi robiąc smutną minkę.
- Przepraszam - odpowiedział. Zlustrował mnie od góry do dołu - nosisz sukienki? - dodał.
- Nie! Nigdy! - zaprzeczyłam stanowczo.
- Od dzisiaj zaczniesz je nosić - dokończyliśmy ciasto i wyszliśmy z kawiarenki. Chłopak zaciągnął mnie do sklepu z sukienkami. Posadził mnie w przebieralni i kazał czekać. Po kilku minutach przyniósł mi jakiś czarny materiał. Przymierzyłam i stwierdziłam, że zbyt wiele odsłania, więc mu go oddałam. Po chwili wrócił z czymś białym. Tym razem to mu się nie podobało. W końcu przyszedł z fajnie zapowiadającą się sukienką, która była wręcz idealna. Dokupił jeszcze parę  dodatków i chcieliśmy wychodzić gdy dostrzegłam grupkę dziewczyn ubranych w koszulki z wizerunkiem chłopaków. Rozglądały się choćby wiedziały, że
tutaj jesteśmy. Próbowaliśmy bezszelestnie się ewakuować  jednak nas dostrzegły gdyż usłyszeliśmy pisk. Podbiegły do nas i oczywiście zaczęły mnie hejtować. Mulat tylko instynktownie zakrył mnie swoim ciałem. Pogadał z nimi, złapał mnie za rękę i wyszliśmy z centrum. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do super marketu. Zrobiliśmy szybkie zakupy i wróciliśmy do domu. Z trudem, obładowani zakupami dostaliśmy się do środka. Chłopaki grali na konsoli. Lou na nasz widok opadła szczęka .
- Czy wyście całe centrum wykupili? - wstał z podłogi i podszedł do mojego towarzysza, zajrzał do jednej z toreb i wyjął koszulkę z wyciętymi rękawami.
- Dzięki za prezent - zaczął z nią uciekać. Malik nie został mu dłużny i postanowił go złapać. Po kilku okrążeniach Tommo się zmęczył, potknął i wylądował na podłodze. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Louis pozbierał się, otrzepał i poszedł do pokoju.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę - powiedział uradowany Niall. Stanął za mną i popchnął w stronę mojej sypialni. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz