wtorek, 7 października 2014

Rozdział 15

Przeczytałem to i nogi się pode mną ugięły. Natychmiast pobiegłem za  scenę. Wystukałem kilka cyfr i zadzwoniłem do mojej księżniczki.
- Zoe - powiedziałem. Traciłem zasięg. Prawie nic nie słyszałem.
- Zoe - powtórzyłem.
- Zayn nie musiałeś dzwonić - usłyszałem ten jej melodyjny głos.
- Napisałaś, że jesteś w szpitalu to jak miałem nie dzwonić? - gdy to wypowiedziałem zrozumiałem, że powiedziałem to zbyt głośno i zbyt blisko mikrofonu. Zapadła cisza. Odłożyłem go i udałem się do garderoby.
- Powiedz mi co się stało - usiadłem na kanapie.
- Nie musisz się o mnie martwić. Jest okej - zaśmiała się. Tak bardzo mi się to w niej podobało.
- Zoe proszę Cię -przeczesałem ręką włosy.
- To nic poważnego. Chyba - powiedziała spokojnie jednak ja się tak cholernie o nią bałem.
- A tak bardziej szczegółowo? - spytałem.
- Oh spadłam  z kanapy i strasznie zaczęła mnie boleć noga i przy okazji spuchnęła. Pezz zadzwoniła po karetkę i takim oto sposobem znalazłam się w szpitalu. Złamałam chyba nogę. Zaraz zabiorą mnie na prześwietlenie - zakończyła swój jakże długi monolog.
- Tak bardzo chciałbym teraz przy Tobie być - powiedziałem zmartwiony.
- Też bym chciała, ale już wracaj na scenę. Chłopaki na pewno będą się martwić - słyszałem jak bardzo ciężko było jej to wypowiedzieć.
- Jak się tylko czegoś dowiesz to dzwoń obojętnie o jakiej godzinie. Rozumiesz? - tak strasznie chciałbym tam teraz być.
- Dobrze rozumiem, ale to szybko nie nastąpi. Idź już, bo na pewno już na Ciebie czekają -  powiedziała ze spokojem.
- Pa królewno - nie chciałem się rozłączać. Moje biedactwo. Najgorsze jest to, że muszę teraz wrócić na scenę. Wstałem i opuściłem pomieszczenie. Tuż przed schodami prowadzącymi na scenę głęboko odetchnąłem. Wszyscy się na mnie patrzyli wyczekując tego bym opowiedział o tym co teraz się stało. Jednak nie miałem ochoty o tym rozmawiać. W głowie miałem jej uśmiechniętą twarz.
- Złamała nogę. Jest w szpitalu - ledwo wydusiłem to z siebie.
- Jedź do niej - powiedział po chwili ciszy Horan. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
- Damy radę i tak do niczego nam się tu już nie przydasz - dokończył. Tłumy fanów zaczęły powtarzać pierwszą wypowiedź Niall'a. Spojrzałem na resztę. Kiwali twierdząco głową na znak, że się zgadzają z blondynem. Pobiegłem za kulisy przy okazji dzwoniąc do Paul'a.
- Muszę lecieć do Londynu. Teraz - powiedziałem.
- Jak to teraz? Środek koncertu jest - w jego głosie wyczułem zdziwienie.
- Tak teraz. Chłopcy o wszystkim wiedzą. Zoe jest w szpitalu. Muszę do niej lecieć - powiedziałem na jednym wdechu.
- Co Ty się tak o nią martwisz? - spytał.
- Bo jest moją dziewczyną. Za pół godziny będę na lotnisku - rozłączyłem się. Ochroniarz szedł za mną. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Spakowałem się i udaliśmy się na lotnisko. Wszystko było gotowe. Wieści o moim wylocie rozeszły się bardo szybko. Przed wejściem czekała dosyć duża grupka osób. Już widzę pierwszą stronę jutrzejszych gazet ' Zayn Malik ucieka z koncertu i olewa fanów na lotnisku '. Po prostu wspaniale. Paul mnie zabije. Żeby uniknąć skandalu zrobiłem kilka zdjęci i rozdałem parę autografów. Wbiegłem na pokład by jak najszybciej wystartowaliśmy. Zająłem miejsce, włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem piosenkę, którą Zoella śpiewa z Niall'em. Uwielbiam ją.  Mam nadzieję, że znajdzie się na naszym nowym krążku. Słuchając jej dostałem natchnienia do napisania kolejnej.

So baby hold on to my heart, oh
Need you to keep me from falling apart
I’ll always hold on
'Cause you make me strong

Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Zadzwoniłem, więc do Perrie.
- Hej mam do Ciebie prośbę - zacząłem.
- Jasne mów - powiedziała.
- Jestem właśnie w samolocie. Za godzinę będę w Londynie. Gdzie jesteście? - dokończyłem wypowiedź.
- Jesteśmy jeszcze w szpitalu. Czekaj jak to jesteś za godzinę w Londynie przecież masz koncert? - spytała.
- Długa historia. Tylko nie mów nic Zoe o tej rozmowie. Chcę zrobić jej niespodziankę - powiedziałem.
- Rozumiem będę cicho - zaśmiała się.
- Dzięki i do zobaczenia później - pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Wyjrzałem przez okno i na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wylądowaliśmy. Wysiadłem i rozległ się pisk fanek. Znowu to samo. Podszedłem do kilku dziewczyn. Jednak przy jednej z nich zatrzymałem się na dłużej.
- Zayn mam do Ciebie małą prośbę. Pozdrów ode mnie Zoe i życz jej powrotu do zdrowia. Powiedz, że to od Zary - uśmiechnęła się. Przytuliłem ją i odszedłem. Wsiedliśmy z Georg'em do samochodu i udaliśmy się prosto do szpitala.
- Nie martw się tak - powiedział po chwili ciszy.
- A Ty byś się nie martwił o swoją żonę? - spojrzałem na niego.
- Czyli jesteście razem? - spytał nie odrywając wzroku od drogi.
- Tak - spuściłem głowę.
- Szczęścia życzę - powiedział - jesteśmy na miejscu - dodał. Wyskoczyłem z samochodu jak oparzony. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Pezz.
- Jestem na miejscu - powiedziałem.
- Zoella właśnie odbiera jakieś tak papiery - wyszeptała. Usłyszałem w tle jak Zoe pyta się z kim rozmawia.
- Dzwonię po taksówkę - skłamała.
- Czekam na dole - dodałem i rozłączyłem się. Podeszła do mnie jedna z pielęgniarek później na około mnie zebrał się tłum. Trochę prywatności, czy ja o tak wiele proszę? Naglę z jednej strony zrobiło się przejście. Moim oczom ukazała się moja Zoella. Podbiegłem do niej i z całych sił ją do siebie przytuliłem. Tak bardzo mi tego brakowało. Zaciągnąłem się zapachem jej perfum.
- Kocham Cię Księżniczko - wyszeptałem chyba jednak na tyle głośno by nie tylko Zoe to usłyszała. Ona przytuliła się jeszcze bardziej. Naokoło nas zapadła cisza po czym wszyscy zaczęli bić brawo.
- Pocałuje ją wreszcie. Wszyscy wiedzą, że jesteście razem- usłyszałem za plecami. Spojrzałem Zoe prosto w jej piękne błękitne oczy. Posłała mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Nasze usta złączyły się w jedną całość. Rozległy się piski. Odsunęliśmy się od siebie. Przyszła ochrona szpitala.
- Koniec przedstawiania proszę się rozejść - zarządził. Pezz podała Zoe kule. Przy wyjściu ten sam ochroniarz nas zatrzymał.
- Mogę prosić o autograf dla córki. Leży tutaj w szpitalu. A jak się dowie, że mam go dla niej na pewno się ucieszy - wyciągnął w naszą stronę rękę z kartką i długopisem. Z uśmiechem na ustach podpisałem się z dopiskiem 'na pewno się spotkamy obiecuję'. Zrobiliśmy jeszcze zdjęcie, porozmawialiśmy chwilę i udaliśmy się do samochodu.  Pojechaliśmy prosto do domu. Mark stał już przy bramie i czekał na nas. Zatrzymaliśmy się przy nim. Otworzyłem okno.
- I co? - spytał.
- Noga w gipsie. Woho - zawołała Zoella.
- Przykro mi, a zwłaszcza, że macie gościa - powiedział. Nie chciał zdradzić kto to jest. Dodał tylko, że  nasz gość w dobrym nastroju raczej nie jest . Podjechaliśmy pod same drzwi. Wziąłem moją małą kalekę na ręce i wniosłem ją do domu. Postawiłem ją w przedpokoju. Zdjąłem buty i poszedłem do salonu za nią. Po wyrazie twarzy osoby siedzącej na kanapie można byli wywnioskować, że zapowiada się nie miła rozmowa.

1 komentarz: