niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 19

To była najlepsza noc w moim życiu. Zayn był delikatny. Przewróciłam się na drugi bok by móc się do niego przytulić  jednak go nie było. Poczułam jedynie powiew zimnego powietrza. No tak pewnie poszedł zapalić na balkon. Owinęłam się w kołdrę i skierowałam się w stronę otwartych szklanych drzwi. Zauważyłam Malika opierającego się o barierkę, a w ręce trzymającego papierosa.
- Tyle razy mówiłam Ci żebyś rzucił - przerwałam ciszę przez co on wzdrygnął.
- Przestraszyłaś mnie słońce -  dokończył papierosa i niedopałek wyrzucił. Odwrócił głowę w moją stronę. Podeszłam do niego i pocałowałam.
- Nie mogłem zasnąć - wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Dlaczego? - spytałam patrząc w jego oczy, w których odbijał się blask księżyca.
- Cały czas myślę nad naszym życiem. Nad tym, że mogli byśmy na przykład zamieszkać we własnym domu - objął mnie w talii.
- Zayn możemy porozmawiać o tym w środku, albo jutro? Zimno mi - spuściłam głowę. Chłopak tylko przytaknął i udaliśmy się spać.
~***~
Obudziły mnie promyki wpadające do pomieszczenia poprzez nie do końca zasłonięte okna. Zwróciłam się w stronę mojego narzeczonego. Jeszcze spał. Nie będę taka i pozwolę mu jeszcze pospać. Bezszelestnie wstałam z łóżka i założyłam na siebie szlafrok. Zauważyłam w rogu pokoju walizkę. Otworzyłam ją i wyjęłam znajdujące się w niej ubrania i ku mojej zdziwieniu były tam też moje kosmetyki. Wzięłam wszystko i weszłam do łazienki. Zayn lubi dużo spać, więc nalałam wody do wanny.  Włączyłam muzykę z telefonu i zaczęłam się relaksować. Użyłam ulubionego balsamu czekoladowookiego czyli waniliowego. Po półgodzinnej kąpieli postanowiłam się wysuszyć. Zorientowałam się jednak, że nie zabrałam bielizny. Wyszłam, więc z pomieszczenia w samym ręczniku. Schyliłam się po potrzebne rzeczy. Poczułam czyjś dotyk.
- Dzień Dobry Księżniczko - przysunął mnie do siebie.
- Głodna - spytał. Pokiwałam twierdząco głową.
- Za 5 minut będę gotowa. Daj mi 5 minut i możemy iść coś zjeść - powiedziałam znikając za drzwiami. Ubrałam się, wysuszyłam do końca włosy, zrobiłam lekki makijaż i była gotowa.
Wyszłam i moim oczom ukazał się ubrany Malik sprawdzający co jest pod każdą kopułka. Wiedziałam, że nie wytrzymie i zamówi nam coś na śniadanie.
- Wiem, że wolisz jeść zdrowo, więc dla Ciebie  wybrałem sałatkę z kurczakiem i koktajl bananowy. Ja wziąłem naleśniki z lodami oraz taki sam koktajl - uśmiechnął się i zasiedliśmy do stołu. Nie obyło się bez śmiechów i wygłupów. Zjedliśmy i postanowiłam spakować nasze rzeczy. Opuściliśmy pokój, oddaliśmy klucz i udaliśmy się do samochodu. Schował walizkę do bagażnika i zajął miejsce kierowcy. Pojechaliśmy prosto do domu. Zaparkował na podjeździe. Drzwi wejściowe były otwarte.  Zdjęliśmy buty i weszliśmy do salonu. Na kanapie leżał Liam.
- Gdzie reszta? - spytałam zdziwiona ich nieobecnością.
- Śpią - wstał i skierował się do kuchni. Musieli wczoraj zrobić imprezę urodzinową. Wyjął z lodówki butelkę wody.
- Widzę, że impreza się udał - zaśmiał się Zayn obejmując mnie w talii.
- Jak tam wczorajsza noc? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Było nieziemsko - powiedziałam.
- No to macie odpowiedź na wasze pytanie. Jak coś to idę do pokoju - zasalutował i wyszedł. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Chwyciłam do ręki jabłko i pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju, a tuż za mną mulat usiadłam na łóżku i wzięłam na kolana laptop.
- Wracając do wczorajsze, to znaczy dzisiejszej rozmowy Ty mówiłeś poważnie o tym zamieszkaniu razem w naszym wspólnym domu? - uniosłam wzrok znad ekranu.
- Tak - odpowiedział drapiąc się zawstydzony po karku.
- Może czegoś poszukamy? - uśmiech się w jego stronę. Wstał z krzesła i zajął miejsce obok mnie. Usiadłam po turecku opierając się plecami o jego tors. Spędziliśmy dobre dwie godziny na szukaniu czegoś odpowiedniego dla nas. Znaleźliśmy kilka całkiem ładnych domków. Nie umieliśmy się zdecydować. Naszą dyskusje przerwało pukanie.
- Proszę - powiedziałam.
- Zoe przepraszam, że przeszkadzam, ale jesteśmy głodni. Zrobisz nam obiad - ujrzałam blond czuprynę.
- Zaraz zejdę na dół - powiedziałam i drzwi się zamknęły - a naszą rozmowę dokończymy później - dodałam wstając z miejsca. Mulat przytakną i rozłożył się na łóżku. Zbiegłam na dół wprost do kuchni. Otworzyłam lodówkę i poraziło mnie znajdujące się w niej tylko światło. Jedyne z tego co znalazłam mogłam zrobić co najwyżej spaghetti.  Zrobiłam je dość szybko. Zaniosłam ciepłe danie do salony.
- Smacznego - powiedziałam. Wróciłam do pokoju, ale Zayn'a nie było. Uchylone jednak były drzwi balkonowe.
- Nie ładnie- powiedziałam.
- Nie ładnie się tak skradać - odpowiedział.
- Idziemy na obiad? - spytał.
- Jasne - wzięłam telefon i inne potrzebne rzeczy. Zeszliśmy na dół.
- Wychodzimy - krzyknęłam ubierając buty.
- Żeby tylko dzieci z tego nie było - usłyszeliśmy. Zaśmiałam się i wyszliśmy z  dom. Zayn złapał mnie za rękę i opuściliśmy posesje. Wybraliśmy drogę przez park. Słońce ogrzewało naszą skórę, dzieci biegały po trawie, ludzie spacerowali z psami. Chłopak prowadził mnie sama nie wiem gdzie.  Przeszliśmy miedzy drzewami. Moim oczom ukazał się koc na nim koszyk.
- Ale tu ładnie - odezwałam się zachwycając krajobrazem.  Usiedliśmy i mulat wyjął nasz obiad.  Poczułam się normalnie. Żadnych fanek, paparazzi. Byliśmy tylko on i ja i nic innego się nie liczyło. Spędziliśmy bardzo miłe i romantyczne popołudnie. Za to go kochałam. On był po prostu sobą. Zaczęło powoli zachodzić słońce, widok był piękny.  Robiło się chłodno, więc postanowiliśmy się zbierać. Wstąpiliśmy jeszcze do Starbucksa po kawę. Wzięliśmy ją na wynos. Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Było cudownie, ale nic nie trwa wiecznie. Postanowiliśmy wrócić do domu. Spotkaliśmy po drodze Zara'e. Siedziała na ławce z gitarą. Podeszliśmy bliżej i zorientowaliśmy się, że ta piosenka brzmi znajomo. To było ' Up all Night '. Zaczęliśmy z Zayn'em tańczyć i śpiewać. Zdezorientowana dziewczyna grała dalej. Na około nas zebrał się spory tłumek. Nie wiem co się dzisiaj wszystkim stało, ale nie było żadnych pisków tylko śpiew i zabawa. Wszyscy tańczyli, wygłupiali się. To była druga strona metalu. W porównaniu z tym co działo się na przykład na lotnisku to były dwie inne bajki. Zrobiłam krótki filmik i wrzuciłam go na Instagram'a i twitter'a. Zabawa była przednia.
- Co tu się dzieje? - usłyszeliśmy i w jednej chwili wszyscy zaniknęli.

Du du du du. Wiem, że strasznie krótki. Przez co bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że nie jest aż tak nudny i wgl. Do zobaczenia w następnym.

1 komentarz: