niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 20

Znałam ten głos. Tłum rozstąpił się i podeszli bliżej blondyn, loczek, Tommo i Payne. Horan oczywiście trzymał w ręce gitarę.
- Bawicie się bez nas - odezwał się oburzony Hazza. Wszyscy wybuchnęli  niepohamowanym śmiechem. Liam zaczął wybijać rytm. Ktoś zaczął klaskać, ktoś gwizdać. Gitary poszły w ruch. To było magiczne. Śpiewaliśmy różne piosenki, których tekst znali wszyscy. Niestety zrobiło się okropnie zimno. Pełni energii rozeszliśmy się. Po kilku minutach marszu dotarliśmy do domu.
- Kto chce coś do picia - spytałam chłopaków.
- Chętnie - odpowiedzieli chórem. Skierowałam się do kuchni z Horanem i zabraliśmy się za przygotowanie picia i jakiś przekąsek. Gdy wszystko było gotowe udaliśmy się do salonu, z którego dobiegały śmiechy. Na podłodze siedział Liam z kartką przyklejoną do czoła, a Harry i Louis nieudolnie jednak chcieli pokazać mu to co jest napisane na papierze. Zayn nie wytrzymywał ze śmiechu. Wyglądało to przezabawnie. Okazało się, że to mnie naśladowali. Zaczęłam gonić ich  po całym pomieszczeniu. Szczęście jednak mi nie sprzyjało. Poślizgnęłam się i wylądowałam na podłodze. To wcale nie polepszyło sytuacji. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Malik wziął parę głębokich wdechów i odebrał go.
- Leży na podłodze - usłyszałam.
- Zabawne naprawdę - dźwignęłam się do pozycji siedzącej.
- Pewnie. Czekamy - powiedział i się rozłączył.
- Little Mix zaraz tu będzie - zaśmiał się.  Po kilku minutach rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Pobiegłam razem z resztą by je otworzyć. Wpadliśmy na nie i jako pierwsza chwyciłam za klamkę. Można powiedzieć, że prawie wylecieliśmy na zewnątrz. Dziewczyny były zdezorientowane. Weszliśmy do środka. Całą gromadą ruszyliśmy do salonu. Perrie trzymała w ręku chipsy, a Jade cole.  Wybraliśmy karaoke. Wygłupialiśmy się , robiliśmy z siebie debili, naśladowaliśmy swoje głosy nawzajem.  Przesiedzieliśmy chyba pół nocy. I pomyśleć, że bez alkoholu też można się bawić. Z racji tego, że mój były pokój był pełen rzeczy, których nie używaliśmy dziewczyny musiały wybrać, u którego z chłopaków przenocują.
~3 miesiące później~
Obudziłam się sama. Wstałam i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Wzięłam się za zrobienie śniadania.  Wsypałam musli do miski i zalałam je jogurtem truskawkowym. Usłyszałam czyjeś kroki, huk i przekleństwa.
- Cholerna szafka. Kto normalny ją tam postawił - blondyn nie zdawał sobie sprawy z tego, że jestem za ścianą.
- Chcesz śniadanie? - spytałam na tyle głośno by mnie usłyszał.
- Pewnie - powiedział w progu.
- Na co masz ochotę - wstałam i otworzyłam jedną z szafek.
- Jajecznica - oparł się o framugę. Był w dresach bez koszulki. Musiał brać prysznic gdyż z jego niedosuszonych włosów kapały pojedyncze kropelki wody. Wyglądał tak seksownie. Mimowolnie przygryzłam dolną wargę i natychmiast się odwróciłam. Wyjęłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i zabrałam się za przyrządzanie śniadania. Zwróciłam się w jego stronę by spytać się co chce do picia. On jednak stał w tej chwili za mną i nasze ciała zetknęły się. Nasze twarze dzieliły milimetry. Przeszedł mnie dreszcz. Spojrzałam w jego oczy. Były piękne, widziałam w nich błysk. Uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby. Przypomniałam sobie, że jajecznica jest na piecu. Natychmiast chwyciłam za patelnię. Na szczęście zdążyłam w ostatniej chwili. Przełożyłam jej zawartość na talerz i podałam chłopakowi.
- Smacznego - powiedziałam, a wręcz wyszeptałam, zajęłam miejsce naprzeciwko niego i zabrałam się za skonsumowanie mojego śniadania do końca. Siedzieliśmy w ciszy. Jednak nurtowało mnie jedno pytanie.
- Gdzie jest Zayn - wstałam i włożyłam brudne naczynie do zmywarki.
- Jak rano byłem w kuchni po wodę on wychodził i powiedział, że jedzie coś załatwić - wzruszył ramionami.
- Posprzątaj po sobie - powiedziałam i pobiegłam na górę.
Malik coraz częściej znikał z domu. Rozumiem stres przez premierą płyty, filmu. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie, ale on tego nie ułatwia. Nie mieliśmy nawet głowy do wybrania domu odpowiedniego dla nas. Wbiegłam do pokoju trzaskając drzwiami. Nie wytrzymuję tego psychicznie. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w  płatki śniegu otulające okolice. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi nie odpowiedziałam jednak one zaskrzypiały dając znak, że ktoś jednak wszedł do środka. Nie odzywając się podszedł bliżej. Przytulił mnie. Zaciągnęłam się dobrze znanym mi zapachem.
- Wiem, że Ci jest ciężko. Ostatnio sam nie wiem co się z nim dzieje - wyszeptał Horan.
- Ja nie wiem co mam robić. Mam wrażenie, że więcej czasu spędzam z Tobą niż z nim - pociągnęłam nosem ma co on przytulił mnie jeszcze mocniej. Byłam mu bardzo wdzięczna. On podnosił mnie na duchu, wspierał mnie.
- Dość smutku mam ochotę na kakao - rozczochrałam go. Zaśmiał się i wypuścił z objęć. Zeszliśmy na dół. Po kuchni krzątała się reszta zespołu. Nalałam mleka do kubków, nasypałam czekoladowego proszku i włożyłam do mikrofalówki. Z ciepłym napojem udaliśmy się do salonu. Chłopcy jedli śniadanie, a my grzaliśmy się na kanapie. Niall przyniósł mi koc. Malika jak nie było tak go nie ma. Reszta też nie wiedziała gdzie poszedł. Było mi przykro z tego powodu. Teraz kiedy mieli kilka dni wolnego on po prostu zniknął. Zwróciłam uwagę na to, że Harry macha mi ręką przed twarzą.
- Słuchasz mnie w ogóle? - spytał.
- Przepraszam zamyśliłam się - powiedziałam spuszczając głowę. Zrobiło mi się gorąco i poczułam mdłości. Odłożyłam kubek i pobiegłam do łazienki. Słyszałam jak mnie wołali. Trzasnęłam drzwiami i zwróciłam całe dzisiejsze śniadanie. Gdy byłam już  'pusta' oparłam się o ścianę i chwyciłam za głowę. Zaczęłam głęboko oddychać.
- Zoe wszystko w porządku? - usłyszałam za drzwiami.
- Nie - odpowiedziałam przez łzy. Drzwi uchyliły się, a za nimi stali moi przyjaciele.
- Chodź do nas - odezwał się Louis. Nie miałam siły jednak podeszłam do nich. Nie odezwali się tylko przytulili.
- Od kilku dni obserwowałem cię. Od kilku dni zamykałaś się w łazience. Co się dzieję? - zapytał zmartwiony Liam.
- To przez ten stres. Mogę iść do pokoju? - spytałam. Oni bez zastanowienia puścili mnie.  Położyłam się do łóżka i szczelnie opatuliłam kołdrą. Po kilkunastu minutach rozległo się pukanie do drzwi.
- Śpisz? - zza drewnianej powłoki wyłoniła się blond czupryna.
- Nie. Wchodź - odpowiedziałam słabym głosem. Nialler trzymał w ręku ciepłą herbatę dla mnie.
- Pójdę do apteki, bo jak tak dalej pójdzie to się wykończysz - pogłaskał mnie po głowie, ucałował w nią i wyszedł.
~Niall~
Bardzo się o nią martwiłem, ale nie tylko ja. Chłopcy po tym co się stało rozeszli się po pokojach w ciszy. Ubrałem buty i kurtkę, na głowę wciągnąłem czapkę. Wyszedłem z domu i udałem się do pobliskiej apteki. Nie miałem daleko, więc postanowiłem się przejść. Po drodze dzwoniłem do mulata, ale on nie raczył odebrać. Odpuściłem gdy znalazłem się pod drzwiami apteki.
- Dzień Dobry - powiedziałem gdy ciepłe powietrze otuliło moją twarz.
- Dzień dobry w czym mogę pomóc? - powiedziała miłym głosem kobieta.
- Potrzebował bym czegoś na mdłości - powiedziałem uśmiechając się.
- Jak długo już trwają - spytała szukając czegoś w komputerze.
- Zoe wspominała, że od kilku dni w godzinach rannych - powiedziałem do siebie.
- Podejrzewam, że dziewczynie dolega coś innego - zaśmiała się i wyjęła z szafki jakieś pudełko. Podała mi je.
Zaszokował mnie napis na nim, a mianowicie ' Test Ciążowy '. Zamurowali mnie.
- Poproszę dwa od razu - powiedziałem gdy dotarło to do mnie. Zapłaciłem, pożegnałem się i opuściłem sklep. Poszedłem, a wręcz pobiegłem do domu. Rozebrałem się i wbiegłem na piętro. Bez pukania wszedłem do jej pokoju. Pomieszczenie było puste. Tylko uchylone drzwi łazienki. Ona taka mała siedziała na podłodze.
- Zoe mam coś dla Ciebie - wręczyłem jej reklamówkę. Po zobaczeniu jej zawartości spojrzała na mnie jak na jakiegoś wariata.
- Nie ja to wymyśliłem. Ta miła pani mi to doradziła - podniosłem ręce w geście obronnym.
- Możesz na chwilę wyjść? - powiedziała cichutko. Pokiwałem twierdząco głową zostawiłem ją samą. Usiadłem na łóżku i z niecierpliwością czekałem na nią.


Jest zmieściłam się w czasie. Jeśli chodzi o to, że robi się to nudne, że będą żyli długo i szczęśliwie to wszystko się zmieni. Diametralnie.
Pisząc pytanie - Gdzie jest Zayn? - od razu przypomniały mi się czasu X-factora co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Do zobaczenia w następnym.

1 komentarz: